Październik był muzyczny w Vancouverze

by: Bogumił Pacak-Gamalski

Zaczęło się Galowym Koncertem  pierwszego w Vancouverze Międzynarodowego Konkursu Muzycznego (2017 International Music Competition). Konkurs ma trzy kategorie: fortepianu, skrzypiec i wokalną. W klasie fortepianu pierwsze miejsce (Diamond 1st Prize) zdobył młody pianista z Polski, Łukasz Mikołajczyk. W klasie skrzypiec zwycięzcą był Takumi Taguchi reprezentujący USA i Japonię; w klasie wokalnej mezzo-soprano Yeeun Lee z Południowej Korei. Dla ciekawostki warto zaznaczyć, że laureatka 1 miejsca  w kategorii ‘cash prize’, Tiffany Yeung z Kanady grała Poloneza Wieniawskiego z Koncertu Skrzypcowego D-dur.

img_0487
Koncert Galowy 2017 VIMC. Przy fortepianie Ł. Mikołajczyk

Pianista na koncercie Galowym wykonał Poloneza A-dur, op 53 Fryderyka Chopina. Dojrzałość muzyczna pianista i jego skala poziomu technicznego gry spotkała się z zasłużonym uznaniem Jury i publiczności. Co dziwić nikogo nie powinno, choćby z tego ‘drobiazgu’, że Łukasz jest ćwierćfinalistą ostatniego Konkursu Szopenowskiego w Warszawie. Drobiazg, prawda?  Nie bez kozery określanego, jako najtrudniejszy konkurs muzyki Chopina na świecie … . Nasze gratulacje dla pana Łukasza.

Nazwisko to będzie jeszcze w tym tekście kilkakrotnie powtarzane. A podejrzewam, że nie raz w przyszłości, gdyż Łukasz nie stroni od Polonii w Lower Mainland, czego dał już, w tak krótkim okresie pobytu, kilkakrotnie dowód.

14 października 2017,  Vancouver Chopin Society zaprezentowało  w sali koncertowej Vancouver Playhouse fantastyczny zespół muzyczny Marii Pomianowskiej z Warszawy.

Maria Pomianowska, profesor w Krakowskiej Akademii Muzycznej i solistka starych polskich instrumentów muzycznych przygotowała nie lada ucztę i niespodziankę muzyczną dla słuchaczy. Postanowiła przybliżyć nam genezę i źródła natchnienia  muzycznego Chopina. I zrobić to nie tyle stylizowaną współczesną wersją muzyki ludowej (mazurków, kujawiaków, oberków, chodzonych) do jakiej jesteśmy przyzwyczajeni, ile muzyką taką, jaka najprawdopodobniej grana była za jego dzieciństwa i wczesnej młodości w Polsce. I na instrumentach, jakie wówczas były używane. A nie wszystkie nawet do czasów naszych przetrwały. Swoją godną mnisiej cierpliwości pracą i badaniami dokumentów historyczno-etnograficznych odtworzyła te instrumenty i znalazła mistrzów lutników, którzy na nowo przywrócili je do życia.  Jednym z tych instrumentów była przecudownie brzmiąca ‘suka biłgorajska’, na której grały Maria Pomianowska i Aleksandra Kauf. Paweł Betley grał na duduku i flecie drewnianym, Hubert Giziewski na akordeonie, Patrycja Napierała na bębnach (perkusja) a świetny muzyk jazzowy (soul), Gwidon Cybulski zachwycał nas śpiewem, harmonijką, balafonem i digeridoo.  Ach – i naturalnie djembe (nie będę tłumaczyć – ale brzmiał bardzo fajnie, ha ha ha). Na fortepianie akompaniował … Łukasz Mikołajski. No właśnie, mówiłem, że jeszcze z nim się tu spotkamy.

To było oryginalne i ciekawe, aliści (jakby mistrz recenzji muzycznych Waldorf, ongiś powiedział) nie zaskakujące. Przenieśliśmy się w świat muzyki, która fascynowała młodego Fryderyka w Polsce.

IMG_3504
(Kapeli M. Pomianowskiej (pierwsza z prawej) nastrój muzyki tamtych lat wspomagali odtworzyć tancerze lokalnego zespołu “Polonez” z Vancouver)

Niespodzianka czekała nas po przerwie. Chopin na pięciu kontynentach. Profesor Pomianowska (tu już odezwała się silnie badacz muzyki, naukowiec) założyła, że jeżeli tak silny wpływ na Chopina miała muzyka ludowa w Polsce to niewątpliwie nie można odrzucić, że w tej muzyce przetrwały też elementy muzyki azjatyckiej z czasów najazdów tatarskich, mongolskich. Badacz łatwo odnaleźć może echa tej muzyki w muzyce ludowej. A co by się stało, gdyby Chopin żył w latach współczesnych? Gdyby, mieszkając w Paryżu – ostatecznie ciągle ważnym centrum kultury światowej (nie tylko francuskiej czy nawet europejskiej) – słuchał na przykład muzyki afrykańskiej, południowo-amerykańskiej, z innych regionów Azji? Czyż nie byłby nią zafascynowany, czy jest poza prawdopodobieństwem, że mógłby pod wpływem muzyki folklorystycznej gdzieś z Afryki skomponować utwór, który by zachował jej ducha, rytm, melodię?

I w taki własnie świat muzycznych peregrynacji nas Maria Pomianowska poprowadziła. Tym razem przy, bardzo wzbogacającym muzyczne doświadczenie, udziale Canada West Chamber Orchestra pod dyrekcją Kena Hsieha. Była to podróż niesamowita. Kiedy słuchałem zapowiedzi tej części programu – przyznaję, że opanowały mnie wątpliwości. Ileż to już razy słuchałem nadmiernych udziwnień muzycznych, które poza arte pro arte nic nie wnosiły i niczemu po prawdzie nie służyły. Maria Pomianowska przygotowując aranżacje muzyki Chopina do charakterystycznych rytmów wybranych regionów świata przekonała mnie do swego pomysłu w stu procentach. Fantastyczne widowisko muzyczne, z udziałem tancerzy, solistów oryginalnych instrumentów z danego kraju a nawet wokalisty throat singer. Jaką przyjemnością było odnajdywać echa znajomych kompozycji Chopina w rytmach afrykańskich, iberyjskich i południowo-amerykańskich, perskich, z głębokiej Syberii! Publiczność była tym wyraźnie zachwycona.

 

I pomyśleć, że gdy wchodziłem do Playhouse, z pewną zazdrością patrzyłem na długą kolejkę obok na “Turandota” w Queen Elizabeth Theatre … Chopina wszak tak często się słucha a “Turandota” nie oglądałem od parudziesięciu lat! Tylko gdybym uległ sentymentowi – to pewnie nigdy w życiu bym takiej wersji muzyki Chopina i takiego ‘muzycznego wykładu’ o jego twórczości nigdy nie zobaczył. Ze szkodą dla siebie. Marii Pomianowskiej, jej muzykom i gościom muzycznym z Vancouver jestem ogromnie wdzięczny za ten wieczór. A Vancouver Chopin Society oklaski za odnalezienie tej perełki muzycznej i udostępnienie jej słuchaczom nad Pacyfikiem.

Ledwie cztery dni później miałem znowu przyjemność słuchać Mikołajczyka i odbyć serdeczną rozmowę z kompozytorem Ryszardem Wrzaskałą. Tym razem dzięki przemiłemu wieczorowi muzycznemu w restauracji ‘Rodos’, za sprawa organizatora, Jana Sowińskiego. Fortepian, muzyka klasyczna i lżejsza (utwory wokalne Ryszarda Wrzaskały), znajomi od dawna nie widziani. Rzecz cała pomyślana właśnie, jako hołd i podziękowanie dla naszych muzyków znanych i mniej znanych. Z bogatą , kilkudziesięcioletnią karierą muzyczną (mistrz Ryszard), z krótką a jakże cenną (Łukasz) i początkującą mile (Monika Sowińska, sopran), z udziałem gościa, wokalistki Deany Zhdanowej.

5-IMG_3593
Łukasz Mikołajczyk, Ryszard Wrzaskała, Bogumil Pacak-Gamalski

Powiadają, że muzyka łagodzi obyczaje. Dodam też, że podnosi na duchu.

 

 

Leave a comment