Z bohaterskim błyskiem patriotycznego uniesienia, Prezydent Polski podpisał Ustawę o Prawdzie, czyli nowelizację Ustawy IPN. Aby się upewnić czy jest zgodna z Konstytucją RP wysłał ją do Departamentu 7-mego Komitetu Centralnego PiS (czyli Trybunału Konstytucyjnego 4 Rzeczypospolitej) o zbadanie. Mimo to podpisał podpisał nie czekając na wynik tej opinii. Najwyraźniej już ją znał zanim prośba o takową opinię wpłynęła do Trybunału 😉 . Nie będzie Niemiec, Żyd, Amerykanin i Ukrainiec pluł nam w twarz. A tymbardziej Polak!
Podobno Trump zastanawia się czy podobnej nie ustanowić Dekretem Prezydenckim na temat kłamstw i obrażania Ameryki – Latarni wolności i demokracji – w sprawie wojny wietnamskiej, wojny w Iraku, czy więzienia w Guantanamo Bay.
Kanada jakoś tylko szwankuje w tym nowym prawielnym marszu narodów sprawiedliwych (znaczy się: nastojaszczych): a to Ukraińców przepraszała za obozy internowania w czasie I wojny światowej, a to Japończyków za identyczne obozy w II wojnie światowej, a ostatnio od blisko 10 lat przeprasza Indian (nawet już ich tak nie nazywa, bo podobno nie są Indianami, gdyż nie przypłynęli tu żaglowcami z kapitanem Cookiem z Indochin…) za zagładzanie na śmierć, za wysyłanie kilku pokoleń dzieci do szkół zbiorczych, gdzie były bite, gdy odważyły się miedzy sobą w pogańskim, swoim języku rozmawiać, za kradzież przyznanych wcześniej traktatami ziem. Ale jak długo można przepraszać?! O tyle przyjemniej jest być dumnym przecież. Może by jaką ustawkę panie Justin Trudeau wprowadzić, co? Zamknąc im wszystkim gęby i bedzie wszystko dobrze i pięknie. Ostatecznie braliśmy całkiem pokaźny udział w wojnie przeciw Hitlerowi – nawet pod Monte Cassino, obok dzielnych aliantów polskich! Sam ten fakt powinien nas z wszelkich podejrzeń oczyścić i w końcu zamknąć ten temat z przeszłości na zawsze. Co to w końcu kogo obchodzi, co się kiedyś stało? Było i spłyło, ot i wszystko.
Parafrazując naszego poetę, krzyknijmy wszem:
Trzeba z żywymi naprzód iść,
po życie sięgać nowe…
A nie w przegniłych żalów kiść
z uporem stroić głowę.
Daremne jęki, próżny żal,
za utracone chaty, zabrane futro!
Nie cofniecie Nowego Życia fal.
Świat idzie w świetlane Jutro!
(tu powinno być słychać furkot dumnych, wysokich sztandarów ze starożytnym symbolem Oczyszczającego Ognia, a jakiś dorodny, przystojny niebieskooki młodzieniec winien zaintonować pieśń “Jutro należy do nas”)
To tyle. Tak kończy się epilog Aktu I nowej opery narodowej pt. “Nowy Inteligentny Rząd w Warszawie”. Akt II po przerwie.
Widownia nie chce wychodzić z foteli, z zapartym tchem czekając na ciąg dalszy tej narodowej epopei. Mickiewicz siedzi w pierwszym rzędzie z rozwartą gębą, Słowacki w loży łka, jak dziecko a Gombrowicz dmucha bezsilnie w żagiel transatlantyku, Broniewski zaś (chowając ćwiartkę wódki Baczewskiego do kieszeni) podpiera z całej mocy drzwi, w które ktos wali kułakami … .
Piłsudski wdrapał się na na szczyt kopuły i dosiadł aż cztery Kasztanki galopując w niebiosa starej Rzeczypospolitej; na placu Saskim, poniżej, maszerują dzielne oddziały Brygady Świętokrzyskiej, którym salutują w zwartym szyku bohaterowie Wojsk Obrony Terytorialnej. Nad placem i gmachem Opery unosi się w przestworzach uśmiechnięta, rozpromieniona twarz Romana Dmowskiego. Wizja przesuwa się nad Ogrodem Saskim w kierunku Żelaznej Bramy …Pogrzeb Romana Dmowskiego w Warszawie. Narodowcy żegnają swego przywódcę. Rok 1939.