note from author: texts in English and in Polish are not the same and offer different perspective; teksty po polsku i po angielsku nie są tłumaczeniami a osobnymi uwagami na ten sam temat, uwzgledniającymi specyfikę Czytelnika
What seemed possible and sensible ten days ago, at the beginning of Russian invasion of Ukraine, is no longer enough or practical nor possible. The war has changed, its’ possible outlook has changed, the situation and reality in Ukraine has changed drastically. The situation in bordering countries (Poland, Moldova, Romania) has changed dramatically. Especially in Poland, a country that has received and continues to receive the bulk of Ukrainian war refugees – now getting dangerously close to two million. No one in all NATO countries has even the slightest idea what it means to host, within a matter of ten days, such an overwhelming number of refugees and to house them, to offer them medical support, psychological care, education for hundreds of thousands of children. Even in Canada – a country of immigrants, nobody knows (including the government) what it means. Yes, I know, have heard all the heartwarming words of Canadian government in Canada and during his recent visit to Poland – but it almost sounds like a talk from another planet. Visas will be fast-tracked, process shorten … . No, Mr. Trudeau – we need now a massive airlift of thousands of people to Canada, you can house them in government approved and run facilities (a form of refugee camp) and you can then do all the paperwork and checking for as long as need to be. Large Polish cities literary run out of spaces, similarly in many smaller cities. You can’t built camps for millions of people. The same goes for Germany, France, Great Britain an other European countries. Where is USA?
Money given to Poland and other countries do not solve all the problems – they can’t stretch these countries. It is a serious social and political problem that needs serious long term solution – but also needs a fast practical means. Even if only temporary. It looks like within day or few days time we will face another huge wave – this time from Western Ukraine and possibly Lviv itself. The bombing of the airport just miles off Polish border and bombing of city of Sluck creates a sense of panic in parts of Ukraine that felt relatively safe so far. But Putin plans obviously changed. I thought myself that he would stop around the lines of the old, pre-war Polish border. Russia has no historical or any other claim to these territories. Obviously, I was wrong. Putin is a dangerous man. Time is not on his side (the economic sanctions do bite Russia very seriously and that he can’t changed no matter what) and he invested too much, in my opinion, to just stop the offensive. He will – but only when Kiev is taken and Ukraine as a country will loose any chance to militarily oppose his armies. By attacking more massively, with full terror to civilians and bombardments of Western Ukraine infrastructure – he will eliminate (already seriously weakened) any practical means of supplies to Ukraine of Western arms and equipment.
While being fully invested in economical war with Russia, supporting Ukraine defensive effort (supporting in a limited way, too limited to effectively change the outlook of the war – but I wrote on this subject before and will not repeat it here) and – most of all – strengthening the Eastern and Northern flank of NATO – we can’t overlook social and political destabilization of frontier NATO countries that this conflict might produce. Just before Russian invasion, another madman – Belarus ‘president’ Lukashenka, created a refugee crisis on border with Poland by ‘exporting’ Syrian and Afghan refugees. Polish government (to dismay and anger of many Poles and Polish NGO’) refused to accept these poor souls. But fear of new and dangerous ‘refugee corridor’ made the European Union to support Warsaw’s government in forcefully (in a way Trump did to Mexicans and Central Americans) stopping the immigrants. They were afraid of social and political destabilization of EU. Well – there was just a mere few thousands, certainly not even 100 000 refugees. What two, three or even four millions could do now? O, yes – Ukrainians are white, aren’t they? Did I say something not politically correct? O , my… . Just please, spare me your indignation. It would have been laughable. People are people and victims of state-sponsored terror and wars are victims. Regardless of their nationality and ethnicity. Therefore, if we (NATO) are still absolutely sure that we will not offer a substantial military support to Ukrainians (yes, I do mean a short military surgical strikes against Russian missiles, planes ) – you must do something very fast and tangible to avoid social dangers by strangulating Poland and other bordering countries with that massive wave of refugees. That truly would have been unintended gift to Putin-the-murderer.
Sytuacja Polski, jej południowo-wschodnich granic, przy których kłębią się czarne chmury wojny jest najtrudniejszą od czasów wielkich zmian w 1945 i zmian związanych ze stanem wojennym i powstawania zrębów nowego, demokratycznego państwa. Wymaga wysiłku, mądrości, rozwagi i odwagi. Społeczeństwo w dużej chyba większości wykazało te cechy. Zwłaszcza, gdy mówimy o monumentalnej, od czasów 2 wojny niespotykanej, ilości wędrującego tłumu przerażonych Ukraińców. W olbrzymiej większości kobiet z dziećmi, ludzi starszych. A więc generalnie w trudnej sytuacji i nie zawsze zdolnych dla podjęcia normalnych działań na rzecz mieszkania, pracy, zaradności. Morze biedy, przerażenia i łez. To jest ta część tej wojny, gdzie Polacy zdali każdy egzamin mądrości, spolegliwości. Nawet jeśli tu i tam zdarzają się (w pewnym stopniu zrozumiałe z ludzkich powodów) zgrzyty, narzekania lub hasła. Ta fala dotknęła Polskę najsilniej i ani Zachodnia Europa ani Północna Ameryka nie mają najmniejszego pojęcia, co to znaczy i jaki nadludzki wręcz wysiłek jest konieczny, by zapobiec sytuacji socjalnych tragedii nie tylko Ukraińców ale i Polaków. Władze państwowe do tej pory też zdają dość dobrze egzamin dojrzałości w postawach i realizacji tego, co władze administracyjno-polityczne robić powinny. I musi w tym być duża zgoda społeczna i balans pozytywny miedzy opozycją demokratyczną w Polsce a władzami PiS. Musi – bo wymaga tego sytuacja na świecie, wymaga tego pokój społeczny w Polsce. Podzieleni i skłóceni nie podołamy temu herkulesowemu wyzwaniu historii. Nie oznacza to zgody na konstytucyjne świństwa PiS, ani zgody na ich demontaż Polski, jako państwa europejskiego, państwa praworządnego.
Przypomnę – młodszym może ode mnie ale i starszym, którzy zapomnieli – pewnego poetę epoki przeszłej. Żołnierza Legionów Komendanta, żołnierza wojny polsko-sowieckiej 1920, w której dostał Virtuti Militari i Krzyż Walecznych, patriotę. Potem więźnia sowieckiej Łubianki w Moskwie, następnie żołnierza Korpusu generała Andersa. A, bym nie zapomniał w tej wyliczance: komunistę. Za tą działalność w KPP (Komunistyczna Partia Polski) rządy sanacyjne w latach 30-tych umieściły go w więzieniu politycznym. Surowym. Po wojnie wrócił z Zachodu do nowej Polski i poparł nowe władze. Chyba szczerze, ostatecznie był autentycznie komunistą. Ale był przede wszystkim Polakiem i patriotą. Domyślacie się, kto? Starsi już pewnie tak. Naturalnie Władysław Broniewski. Jak się zachował 1 września 1939? Miał prawo być wszak zgorzkniały, miał prawo wobec Rydza-Śmigłego i rządu Sanacji czuć wstręt. Otóż napisał wówczas słynny wiersz-apel „Bagnet na broń”. Przytoczę krótki a wymowny fragment (druga zwrotka): Są w ojczyźnie rachunki krzywd, / obca dłoń ich też nie przekreśli / … / … / Cóż, że nie raz smakował gorzko / na tej ziemi więzienny chleb? / Za tę dłoń podniesiona nad Polską – kula w łeb!
Można by jeszcze sięgnąć do – adekwatnego do sytuacji i wypadków – apelu Jana Kochanowskiego w „Pieśni o spustoszeniu Podola”. Ale wystarczy. Rządy Zachodnie nie mogą rozmawiać po prostu ‘z ludźmi’ i z nimi zawierać umowy, porozumienia. A nasze wewnętrzne spory polityczne nie powinny tego utrudniać. Uważam, że np. propozycja ‘lotnicza’ niejakiego Dudy w fantastyczny sposób obnażała dwulicowość polityki USA, a śmiech pani v-ce prezydent był dużo bardziej żenujący niż przejęzyczenie czy też zła wymowa pokracznego angielskiego tegoż pana. Który angielskiego nie musiał używać i chyba lepiej by nie używał poza grzecznościowym ‘welcome’ itp.
Stoimy wobec kolosalnego zadania związanego z ilością uchodźców. Wymagana jest współpraca, gdzie należy z administracją polityczną. Bez wybaczania czy rezygnacji ze słusznych, wewnętrznie polskich, oporów i przygotowań do kampanii wyborczej. Tysiąc, dwa czy 10 tysięcy, których litościwie zabierze Kanada i inne kraje niczego w sytuacji w Polsce nie zmieni. To kropla w morzu potrzeb. Nie zmienią też tego nawet dziesiątki milionów euro i dolarów. Nikt w kilka miesięcy nie zbuduje nowych miast, szkół i szpitali. By temu sprostać wymagana jest pewna współpraca, wzajemne wsparcie społeczeństwa i rządu. Za miesiąc, dwa nastroje Polaków mogą się diametralnie zmienić. I temu należy że wszelkich sił zapobiec. Bo może być źle. Musimy żądać od EU (tych państw, które nie leża przy granicy ukraińskiej), USA, Wlk. Brytanii i Kanady bardzo szybkiego przyjęcia olbrzymiej ilości uchodźców z Polski. Nie miesiącami trwającego procesu wiz, przesłuchań, aplikacji indywidualnych. Wszystko to mogą robić te kraje już u siebie. W sposób, jaki same uznają za najlepszy.