
FUGA Jak cię nazwać falo wodna? Jak słowami namalować byś ożyła, nie zamarła milczeniem ziarenek piasku? Czy z kipieli wyjdzie szereg młodych bogów w srebrnych łuskach boskiej zbroi, czy też jeden –
nagi, lśniący słońcem
malującym złote
floresy na jego
mokrej, gładkiej skórze?
Nie bóg. Kruchy człowiek.
Na krętej i białej
jak alabaster muszli
zagra fugę boską
spisaną gwiazdami
nocnego nieba
zawieszonego nad
srebrnym płaszczem morza.
B. Pacak-Gamalski, 08.08.23
Wiemy, lub wydaje nam sie, że wiemy czym jest kanon. To czegoś podstawa, konstrukcja bardzo sciśle określona. Wzór. Otóż fuga jest kanonu matką. W muzyce zasada fugi jest bardzo prosta: prowadzenie co najmniej dwóch polifonicznych tematów muzycznych i ich imitacje. Niepodważalnym autorytetem fugi był naturalnie Jan Sebastian Bach. W literaturze odpowiednikiem poniekąd tego wzorca jest sonet. I tu by trzeba było cofnąć się (w poszukiwaniu rodzica) albo do Szekspira albo wcześniej jeszcze, do samej boskiej poezji Petrarki. Wydaje mi się to zbyt szerokie porównanie i niezupełnie zgodne z prawdą. Jest kilka klasycznych przykładów sonetów (np. włoski lub francuski), których konstrukcje różnią się dość istotnie. Inne języki mają jeszcze inne zmiany i wersje ze względu na swoje specyfiki. Wiąże się to z prawami gramatycznymi, które przypisane są każdemu językowi. Podczas, gdy fuga przypisana jest jedynie muzyce – innego języka nie używa.
Wracam więc do fugi, do kanonu autentycznego, niezmiennego. W wierszu prezentowanym użyłem własnie zasadu dualności dwóch ‘tematów’: morza i nieba, a ich imitacją jest dualizm: bóstwo contra człowiek. Stąd fuga. Sonet by to wszystko pochrzanił. Język nie wypowiedziałby, co pomyslała głowa, a efektem by były dyrdymały.