Bogumił Pacak-Gamalski
Czy kolebką antysemityzmu jest religia chrześcijańska czy też … religia żydowska? Otóż religia ma tu znaczenie ale nie w sensie jej istoty teologicznej ( wiara w jakiego boga/bogów, obrządków religijnych itd.). Religia w jej zewnętrznych, wizualnych aspektach. U samego rdzenia, podstaw antysemityzmu leży pojęcie ‘innego’, ‘obcego’. Ale to tylko połowa tego atawistycznego uczucia. Ten ‘inny’ musi mieszkać pośród nas. Lub, jeszcze bardziej ściśle: u nas. Tego lęku nie miał Polak w Chinach, Włoch w Japonii czy Francuz w Imperium Otomańskim. Inny musi w odpowiedniej masie osiedlić się wśród Nas i musi być wyraźnie wizualnie rozpoznawalny. Musi też reprezentować pewną krytyczną masę. Wówczas na miejsce uczucia pewnej ciekawostki, kuriozalności rodzi się potwór zagrożenia. Otóż wydaje się, że specyfika judaizmu (zaskakująca jest realizacja, że w istocie swej geneza chrześcijaństwa to nic innego, jak jedna z kolejnych sekt, odmian tłumaczenia Tory i judaizmu powstałe na tych samych mechanizmach, jak siedemnaście wieków później ruch chasydzki) polegała na uniknięciu asymilacji w czym niezwykle pomocna była właśnie religia i jej kanony nie tylko obrzędowe i socjalne. W odróżnieniu jednak od chrześcijaństwa czy muzułmaństwa – żydzi nie byli aktywni w nawracaniu innych. To z kolei skutkowało uniknięcia uniwersalizmu, który pomaga w asymilacji.

Przypominam sobie powieść Richarda Zimlera „The Last Kabbalist of Lisbon” (The Overlook Press, New York, 1998). Lata największego pogromu Żydów aż do czasów II wojny i idei kompletnej zagłady. Portugalia przełomu wieku XV i XVI. Antysemityzm, gdzie chęć rabunku (diaspora żydowska w Portugali i Hiszpanii była bardzo wpływowa i bogata) i katolicka dewocja monarchów iberyjskich dały bodaj narodziny masowego antysemityzmu europejskiego. Pierwsze też przykłady urzędowego masowego nawracania na ‘prawdziwą’ wiarę (katolicką). Przerzucam kartki tej książki, odczytuje fragmenty, które tak mnie poruszyły ponad dwadzieścia lat temu, gdy czytałem ją pierwszy raz. Ciekawe, że powieść, rzecz z natury swej oparta na fikcji, na sytuacjach i bohaterach wymyślonych – ożywia historię, nadaje jej rumieńców życia. Żydzi sefardyjscy doświadczyli na Półwyspie Iberyjskim prześladowań niewyobrażalnych, które trwały setki lat. I tysiące morderstw, grabieży, gwałtów. Byli ulubioną (i bardzo intratną finansowo) ofiarą katolickich monarchów Hiszpanii i Portugalii.
I zaraz, w perspektywie już szerszej, prawie uniwersalnej, wracam do prac badacza literatury Piotra Sadzika z Uniwersytetu Warszawskiego na tematy maranizmu, inności, ukrywania i poszukiwania tożsamości. Maranami nazywano w Hiszpanii i Portugalii właśnie żydowskich konwertytów na chrześcijaństwo. Małe grupy tych maranów dotarły nawet aż do Polski osiedlając się w Zamościu, Lwowie i Krakowie. I wracam jednocześnie do przypomnienia polskiego pogardliwego określenia żydów, którzy przeszli na katolicyzm: przechrzta. ‘Przechrzta’ kryje w sobie jakby pewne oszustwo, szalbierstwo, nieszczerość. W domyśle można powiedzieć, że nie ufano im bardziej chyba niż Żydom, którzy trwali w judaizmie. Jest tu dość adekwatne (nie tylko do tej konkretnej sytuacji) angielskie powiedzenie: damned if you do and damned if you don’t . Czyż nie jest to specyficzna, polska odmiana maranizmu? Sadzik idzie dalej – właśnie przez podkreślenia wartości uniwersalnej współczesnego maranizmu: każdej inności, każdej odrębności od normy. To już temat inny jednak, wykraczający poza, sensu stricto, antysemityzm polski.
Ostatnim – wszak niezwykle ważnym – tematem jest sprawa rządowego, nakazowego i instytucjonalnego antysemityzmu. Sterowania niechęci, fobii narodowych i religijnych przez władze polityczne.
To nie przez jakieś specyficzne cechy Polaków i Rusinów, Polska Kazimierza Wielkiego i kolejnych monarchów Rzeczypospolitej była krajem do którego uciekali przed prześladowaniami Żydzi z Zachodniej Europy. To właśnie dzięki świadomej polityce tych monarchów ten kraj był postrzegany, jako tolerancyjny.
Niestety, siły polityczne, które władały II Rzeczpospolitą od samego zarania w 1918 po straszny rok 1939 – do tolerancyjnych i światłych nie należały. Nawet sympatycznie i przyjacielsko nastawiony wobec Żydów Marszałek Piłsudski nie potrafił poskromić skrajnie antysemickich nastrojów społeczeństwa i elit politycznych. A największa polityczna siła nowego państwa – Endecja Dmowskiego – marzyła tylko o jednym: o pozbyciu się elementu żydowskiego z Polski na zawsze. Jedni oskarżali ich o agenturalność wobec Niemiec, drudzy o sympatie pro-sowieckie. Jedna z warszawskich gazet publikowanych po hebrajsku tak pisała o latach 1918-19: „w tej godzinie, godzinie odrodzenia i ponownego zjednoczenia Polski, (…) my, Żydzi, siedzimy i opłakujemy nasze ofiary” ( M. Mirowski ‘Kwestia żydowska w II Rzeczypospolitej’; „Rzeczpospolita”,wydanie z 17 06 2017).
W latach wielkiej wojny z Sowietami w 1919-20, żołnierzy i oficerów polskich pochodzenia żydowskiego (w tym byłych legionistów, sic!) rozkazem Dowództwa Armii Polskiej internowano, obawiając się z ich strony dywersji na rzecz Sowietów.
Pisałem już o niesprawiedliwej ocenie pewnych historyków o Armii Krajowej, jako elementu antysemickiego. Tego zdania nie zmienię i uważam je za szkalujące. Ale i tu faktycznie znaleźć można wypadek szokujący: mord Żydów polskich w Lesie Siekierzyńskim pod Skarżysko-Kamiennym. Tymi lasami przebijał się idący na pomoc powstańcom warszawskim duży oddział AK „Barwy Białe’ pod dowództwem por. Kazimierza Olchowika (przyd. Zawisza). Natknęli się w lesie na grupę ok. 40-50 Żydów, uciekinierów z pobliskiego obozu pracy. Olchowik sformował oddział specjalny i wydał im rozkaz rozstrzelania wszystkich bez wyjątku. Rozkaz wykonano. Okolicznych chłopów zmuszono do pochowania ciał na okolicznych bagnach. Po wojnie, w latach stalinowskich, miał miejsce proces wykonawców tego mordu. Oskarżeni nie potrafili podać przyczyny rozkazu. Sugerowano, że Olchowik prawdopodobnie myślał, że taka duża grupa uciekinierów musi spowodować pościg Niemców, a tym samym śmiertelne zagrożenie dla oddziału AK. Nawet gdyby tak myślał, to czy podjąłby taką samą decyzję, gdyby uciekinierami byli więźniowie-Polacy? (dane z: J. Mazurek w Holocaust Studies and materials, wyd. 2013).
Ten wątek ‘antysemickiej postawy’ AK, jako organizacji zbrojnej reprezentującej na terenach okupowanych polskie władze polityczne i wojskowe jest dla mnie niezrozumiały i szkodliwy. Stoi w sprzeczności z wszystkimi (jeśli chodzi o oficjalne stanowisko Dowództwa Krajowego AK, Rządu Polskiego w Londynie i Naczelnego Wodza) wytycznymi, postawą i rozkazami wyższych dowódców AK. Nic tego tak nie symbolizuje, jak akcja i organizacja znana jako Żegota.
Z wielu poważnych opracowań historyków na temat tej organizacji, wybiorę może najmniej (poza Kanadą) i nie przez zawodowego historyka-akademika pisaną. Cóż, te refleksje – moje – też aspiracji akademickich nie mają, o czym wspominałem. Wydawnictwo miało prosty tytuł: „Żegota. The Council for Aid to Jews in Occupied Poland 1942-45” ( Irene Tomaszewski, Tecia Werbowski, wyd. Price-Patterson Ltd.; Montreal. 1994-1999). Naturalnie, w tamtych latach na temat Żegoty wiedziano już w Polsce bardzo dużo. Nie tylko wśród historyków ale i w powszechnej, społecznej wiedzy. Niestety, nic prawie o tym nie wiedziano na kontynencie północno-amerykańskim. Teraz, w dużej mierze dzięki tej publikacji właśnie ci, co chcą i którzy powinni – wiedzą lub wiedzieć powinni. Ja tą ksiązkę otrzymałem od Autorki w Vancouverze, w roku 2006. Wiele lat później nawiązaliśmy kontakt ponownie. I pozwolę sobie (za jej zgodą) przytoczyć pewne fragmenty jej listu do mnie (korespondencja była głównie po angielsku, więc będą to tylko moje tłumaczenia).
… w skrócie, Żydzi nie byli dla mnie kimś obcym ani my dla nich. Lubiliśmy, że jemy żytni chleb i marynowane śledzie i wszyscy myśleliśmy, że kanadyjskie jedzenie i rozmowy są nudne i nijakie.
Ale coś się później wydarzyło. Byłam zajęta małżeństwem, dziećmi, przeprowadzkami, rozwodem i znowu przenoszeniem się. Wróciłam na uniwersytet, żeby zrobić magisterkę i byłam słuchaczką na wykładzie profesora, który poinformował nas, że Rosja nie napadła na Polskę (w 1939 – przyp. moje), nigdy nie organizowała zsyłek Polaków (no, może kilku faszystów), a w rzeczywistości wyzwoliła Europę. Aha, a’propos: Polacy kolaborowali z Niemcami. /… …/
Podobnie, jak Anglo-Protestanci i Żydzi, odwrotnie do Polaków, jestem pragmatyczna. ‘Komitet Dialogu’ jaki założyłam nie miał zmieniać świata, ale podjąć kroki ku wzajemnej edukacji. Ten komitet zorganizował pierwsze spotkanie polskich i żydowskich studentów uniwersyteckich w Montrealu. Bezposrednim skutkiem tego było zaproszenie polskich studentów do wspólnej wycieczki do Muzeum Pamięci Holocaustu w Waszyngtonie. Po powrocie wzięli udział w dyskusji prowadzonej przez urodzoną w Polsce Krysię Starker, dyrektorkę Centrum Holocaustu w Montrealu. Urządziłam serię wykładów Jana Karskiego w Montrealu na McGill; dla szkoły średniej w Żydowskiej Bibliotece; dla studentów uniwersyteckich. Byłam też w Zarządzie ,Polish Jewish Heritage Foundation’. /… …/
Czy miałam poparcie ‘Polonii’? Myślę, że byłam trochę dziwolągiem. Wielu sądziło, że jestem Żydówką, niektórzy dalej tak myślą. Ale publikowałam pozytywne artykuły w ‘Globe &Mail’, ‘Montreal Gazette’, ‘Toronto Star’, za które byli wdzięczni i które … czyniły mnie jeszcze bardziej podejrzaną.
Po prawdzie, niektórzy z moich żydowskich kolegów też myślało, że jestem Żydówką i pytali się mnie czy jestem jedną z tych skrytych Żydówek, niechętnych do przyznawania się do tego. Kiedy Tecia (Tecia Werbowski – współautorka „Żegoty” – przyp. moje) i ja byłyśmy zapraszane na spotkania w Chicago lub Filadelfii, po odczycie słuchacze grawitowali do nas: Żydzi do mnie, Polacy do Teci. To było interesujące, ale miłe.
Fragmenty tego biograficznego listu Tomaszewskiej – lepiej niż ja mógłbym – kreślą drogę autorki do napisania tej książki.

Skąd wzięła się Żegota, kto ją finansował, wspierał, jakie było jej przywództwo? To dość zasadnicze pytania. Dają najkrótszą odpowiedź (choć nie wyczerpującą całego zagadnienia) o stosunku ludności i Państwa Polskiego do polskich Żydów w okresie Zagłady. Spiritus movement powstania tej organizacji były dwie znane kobiety: pisarka o bardzo konserwatywnych, katolickich przekonaniach, Zofia Kossak i Wanda Krahelska, znana katolicka działaczka socjalistyczna blisko związana z Armia Krajową. I tu odwołam się do obszernego cytatu z tej książki Tomaszewskiej i Werbowskiej. Zorientowały się szybko, że indywidualne, acz heroiczne, akcje ratunkowe wobec Żydów w Getcie Warszawskim mogą pomóc tylko bardzo nielicznym. Skutkiem tego było założenie organizacji, która mogła być wspierana przez dobrze zorganizowaną Armię Krajową reprezentującą zbrojne ramię Rządu Polskiego na terenach okupowanych, uznanie i finansowe wsparcie tej organizacji bezpośrednio przez sam Rząd Polski w Londynie. Bardzo znamienne był skład pierwszych i najważniejszych działaczy Żegoty – to przekrój polskiego społeczeństwa i polskich ruchów politycznych wielokrotnie wzajemnie się zwalczających w okresie niepodległości państwowej RP. Adolf Berman (brat znanego działacza komunistycznego Jakuba Bermana, w latach stalinowskich niesławną Szarą Eminencję aparatu terroru, katorg więziennych i przemocy komunistycznej po 1945, aż do czasu Odwilży), działacz żydowskiej organizacji socjal-demokratycznej Poalej-Syjon Lewica; Leon Feiner, działacz Bundu, żydowskiej antysyjonistycznej partii socjaldemokratycznej; Julian Grobelny, z Polskiej Partii Socjalistycznej (PPS); Tadeusz Rek ze Stronnictwa Ludowego; Ferdynand Arczyński ze Stronnictwa Demokratycznego (później Stronnictwo Polskiej Demokracji, którego był Sekretarzem Generalnym); Władysław Bartoszewski i Witold Bieńkowski reprezentujący katolicki Front Odrodzenia Polski. Czemu ten skład i polityczne związki partyjne są tak niezmiernie istotne? Dlatego, że jest to parasol politycznie tak szeroki, że można bez najmniejszej wątpliwości uznać go za reprezentatywny dla II Rzeczypospolitej Polskiej i dla Polskiego Państwa Podziemnego w latach 1939-45. Poza jedną siła polityczną. W tej grupie założycielskiej nie zbrakło komunistów i prawicowych katolików, konserwatystów i socjalistów, reprezentacji polskiej wsi i przedwojennej elity intelektualnej. Ale nie było oficjalnej reprezentacji … najliczniejszej siły politycznej (jeśli by każdą partię i stronnictwo polityczne rozpatrywać indywidualnie, a nie w koalicjach lub czasowych porozumieniach) II RP – zabrakło polskiej Endecji. Takie kolosalne pomyłki historyczne nie zaliczają się do przypadku. Nie są anomalią, a odwrotnie – są regułą.
Wzbraniam się przed napisaniem kolejnego zdania. Boję się, że to hiperbola niebezpieczna, może bardzo niesprawiedliwa dla wielu szarych zwolenników Narodowej Demokracji. Ale logiczne myślenie zmusza mnie do napisania tegoż. Więc zanotuje to nie w formie zdania twierdzącego, a w formie pytania: czyżby szatańska filozofia faszyzmu hitlerowskiego była formą przysługi Poncjusza Piłata dla polskiej Endecji? Czy jest możliwe, że może nie rodzaj metod ale efekt był odpowiedzią na pragnienia Endecji rozwiązania ‘problemu żydostwa’ w Polsce?
Wszelkie prześladowania jakiejkolwiek identyfikowalnej mniejszości są zawsze prawie szyte grubą nicią politycznych machinacji. Używanie parawanów flag religijnych, narodowych, to tylko scenariusz budzenia lęku, fobii, strachu. „Jak nie my ich – to oni nas”. A jeszcze, jak się zasugeruje, że ‘ich’ domy, liczne (naturalnie!) bogactwa rozda się ‘naszym’ , to wystarczy już tylko czekać na odpowiedni dzień, by drągi, siekiery poszły w ruch. I wtedy nie trzeba już nawet junty wojskowej organizować, nie trzeba ryzykować fałszowania wyborów. Wybory mogą się odbyć , jak trzeba. Demokratycznie. Zadowolony, bezkształtny tłum zagłosuje z wdzięcznością i bez przymusu. Trzeba jeszcze (strzeżonego pan Bóg strzeże …) tylko umiejętnie opublikować ‘przypadkowo odkryte’ listy, manifesty, programy ‘ich’ na plany naszego zniewolenia, przejęcia władzy, narzucenia ich religii (sic!), przejęcia wszystkich banków. Od czasów upadku Starożytności – ten scenariusz powtarzał się wielokrotnie. To dziwne, gdy się pomyśli, że pierwsze wielkie państwa-imperia przez kilka tysięcy lat nie stosowały tej metody. Przeciwnie! Może dlatego, że było nas (nas, jako ludzi ogólnie, globalnie) tak mało i każda para rąk lub mądra głowa na karku były bogactwem niezastąpionym, niezbędnym?
Współczesny antysemityzm, w tym antysemityzm polski, są wypadkową dwóch trajektorii: wyssaną z ‘mlekiem matki’ tradycją silnie wspartą przez prostą, nieskomplikowaną i powierzchowną wiarę chrześcijańską – najsilniej występującą w formie rzymskokatolickiej i bizantyjsko-ortodoksyjną. To nie katolicyzm teologów i filozofów katolickich, a płytka i prosta wiara przekazywana przez wiejskich i podmiejskich plebanów i manipulacjami władzy politycznej. Manipulacjami opartymi głównie na chęci utrzymania tej władzy. Za wszelka cenę. Uniknięcia rewolucji lub buntu. A w XXI wieku nawet zwykłym procesem demokratycznych wyborów.
Fakt, że Polska i ziemie polskie w wieku XIX i XX posiadały najliczniejszą diasporę żydowską, że na terenach polskich w latach 1939-45 hitlerowskie Niemcy dopuściły się największej zbrodni Holocaustu – na zawsze symbolicznie powiązał słowa „Polska’ i „Polacy’ z tym terminem. Łatwo do tego dodać jeszcze akcje szmalcowników polskich ( z samej zasady i de iure zdrajców państwa i społeczeństwa polskiego), którzy z tych właśnie powodów obiektywnych (ilość Żydów polskich) swoje obrzydliwe plony zbierali najobficiej ( ich ofiarami byli przecież i etniczni Polacy, ci zwłaszcza, którzy z narażeniem życia Żydom pomagali, bo tak – w Polsce za pomoc Żydom groziła prawie zawsze śmierć a nie więzienie czy obóz) – a mamy scenariusz okrutny.
Co jest najobrzydliwsze w tym wszystkim, to fakt, że Żydzi po tej okrutnej Zagładzie, po 1945 traktowani byli w Polsce instrumentalnie, jak przykrywka dla ukrycia własnych niepowodzeń. A przecież nie mogli już i nie stanowili żadnej siły politycznej ani nawet gospodarczej – stąd stworzono ten nowy, straszny mit ‘światowego żyda’, międzynarodowego spisku syjonistycznego, ‘Rothschildów’ decydujących o wszystkich globalnych finansach. No i ten lęk dzieci, wnuków i prawnuków, że ktoś może zechce domagać się zwrotu posesji, które ich ojcowie, dziadkowie lub pradziadkowie zajęli po tym 45 … .
Dobiegłem w tych refleksjach końca. Jaki jest polski antysemityzm? Konkluzja?
Nie wiem. Ale napiszę, co myślę.
Czy polski antysemityzm jest jednym z najgorszych, najgroźniejszych? Nie. Nie w moim widzeniu świata. Opiera się na tych samych, jak wszędzie filarach: lęku przed ‘innym’, chęcią rabunku (przejmowanie mienia żydowskiego), ciemnotą religijną zbliżoną do zabobonu (‘no, jednak Żydzi zamordowali Chrystusa …’ ). I sprytnym, bandyckim politykiem – Władcą.
‘Władca’ (Rząd) ma tu rolę jednak absolutnie najważniejszą. Być może we współczesnym, XXI wieku. istotniejszą nawet od religii, wyznań, Kościołów. To władza Legislacyjna, Rządowa i Sądowa decydują o polityce społecznej, mniejszościowej. Przede wszystkim o edukacji od lat najwcześniejszych, po szkoły wyższe. Bo dobra edukacja to dużo więcej niż tabliczka mnożenia i oprogramowania komputerowe. Dobra edukacja to budowanie silnej, pożytecznej konstrukcji o nazwie Człowiek. Człowiek myślący. Myślący krytycznie i samodzielnie.
Nie Polak, nie Żyd, nie Kanadyjczyk, Niemiec czy Francuz – Człowiek.