Bogumił Pacak-Gamalski

Zachodnia Azja, Azja Mniejsza, Bliski Wschód. Różnie to w różnych okresach nazywano. Ale najdłużej pewnie, bo od czasów faraonów nazywano ten teren, hen, aż po Afrykę Północną – Palestyna. Kiedy nikogo jeszcze nie nazywano Palestyńczykami. Ale były to naturalnie tereny zamieszkałe. Przez różne ludy zbliżone jezykowo, genetycznie do siebie. Spokrewnione. Cały wszak ten obszar of Mezopotamii po Afrykę Północną, to kolebka najstarszych rozwiniętych cywilizacji ludzkości: Sumer, Akadia, Egipt, Babilon, Asyria. Między tymi imperiami, na tej ziemi palestyńskiej błakały się też, zamieszkiwały je plemiona semickie, które w późniejszym czasie dały początek narodom żydowskiemu i palestyńskiemu. Nie w tym samym dokładnie czasie i nie tą sama drogą. Żydowskie państewka jak Kanan, Judea powstały dużo wcześniej. Czy Fenicję można zaliczyć do wczesnego państwa palestyńskiego (jeśli tak, to do tej pory jedynego jakie by mieli) nie ma ciągle zgody historyków. I nie ma to większego znaczenia. Wiemy, że na tym terenie, podobnie, jak Izraelici, byli. I nie przybyli z Kosmosu ani Chin. Pod każdym względem mają jedni i drudzy prawo do tych ziem. Prawo nie wykluczające się wzajemnie. Z czasem, zwłaszcza gdy wplątały się w to późniejsze imperia konstantynopolskie, rzymskie i osmańskie sprawy poczęły się komplikować. A już największym zagmatwaniem były kwestie religijne.
W pewneym okresie czasu, poprzedzającym jeszcze potęgę rzymską, plemiona żydowskie wykrystalizowały monoteistyczną religię (wcześniej te same plemiona hołdowały, jak wiekszość ówczesnego świata wierzeniom w wielu bogów). Monoteizm żydowski był początkiem olbrzymich różnic wobec innych. Powodował ‘inność’. W czasie dużo późniejszym plemiona sąsiednie, te palestyńskie, zaadaptowały inną wersje tego samego monoteizmu – islam. Ale zanim to nastapiło pierwszą odmianą tej wiary plemion żydowskich było chrześcijaństwo. Mniej liczni pośród Palestyńczyków przyjęli też i tą nowa odmiane judaizmu.
Chrześcijaństwo prawie od zarania uznało, że swoją wersję judaizmu będą szerzyć usilnie we wszystkich napotkanych ludach i krajach. Co różniło ich bardzo od klasycznego judaizmu żydowskiego, który nie dbal o szerzenie wiary wśród innych ludów. Naturalnie nie można zaprzeczyć, że chrześcijaństwo jest produktem Żydów i przez żydów właśnie było rozpowszechnione w Grecji i Syrii dwa tysiące lat temu przez uczniów niejakiego Jezusa z Nazaretu. Kilkaset lat póżniej narodził się wspomniany Islam. I tym sposobem religia plemion żydowskich w trzech różnych wersjach stała się na kolejne dwa tysiące lat prawie panująca na całym świecie. I przez dłuższy okres tego czasu te jej trzy wersje zwalczały się w krawy i bezwględny sposób. Jak wiemy nic tak narodów i państw, a nawet rodzin i sasiadów, nie różni, jak religia. Zwłaszcza wiara w tego samego boga ale widzianego z innej perspektywy. Awantury w rodzinie często bywaja bardzej niszczące i tworzące głębsze podziały niż awantury wsród ludzi obcych sobie.
Zdaniem moim, właśnie religia jest materiałem napędowym całego współczesnego konfliktu dzisiejszych Żydów i Palesteńczyków, A w wiekach średnich prób bardzo długich i krwawych zajęcia tzw. Ziemii Świętej przez papieży i królów chrześcijańskich.
Poniżej spisałem moje refleksje na ten temat. Używałem naturalnie innego, swoistego języka odległego od języka Akademii. Ale generalnie opierałem się na faktach. A styl wybrałem taki a nie inny, bo trudno z teologiami i scholastykami człowiekowi racjonalnemu w XXI wieku poważnie dyskutować. Wiara zakłada, że w coś się wierzy, a nie że coś się wie. Tym te wyjaśnienia, bez zbędnego wywodu, zakończę.
Co stało się z tobą, Człowieku? Na której drodze przez lasy, trasie przez pustynie zagubiłeś się? Czy stało się to jeszcze przed zigguratami Mezopotamii, czy później, w drodze z Babilonu? Którym bogom zawierzyłeś w ich podszeptach, kuszeniach nigdy przez nich nie dotrzymanych?
Zabiłeś brata, podniosłeś rękę na matkę, opuściłeś ojca w potrzebie, zdradziłeś przyjaciela i oblubienicę, wzniosłeś ramię ze sztyletem nad głową małego syna. Tak ci podszeptali twoi bogowie zazdrośni o tą miłość synowską, o umiłowanie przyjaciela i oddanie kochance, o pełną troski miłość ojcowską. Obiecali ci w zamian woreczek z trzydziestoma srebrnymi monetami. I obietnicę wskrzeszenia po śmierci i życie wieczne, gdzieś na jakichś łąkach w obłokach, w jakimś Edenie niebiańskim. Ale nigdy na ziemi.
Różne podali ci imiona i w różnych czasach przekazane przez twoich proroków, którzy podawali się za notariuszy i plenipotentów boga. Trzech w końcu sobie wybraliście na przestrzeni kilku tysięcy lat. Pojedynczych, niby boga ojca wszystkich praojców człowieka od Abrahama poczynając. W jednym przypadku – chrześcijanie – z tego pojedynczego boga zrobili boga trzyosobowego. By uniknąć powrotu do panteonu wielu bogów, jakich wasi dziadowie mieli, zastrzeżono jednak, że ta Trzyosobowość jest formą pojedynczą. Ale to już szczegóły mało istotne. Tak samo czy pochodzicie od Abrahama czy od Ibrahima. Zakładam, że macie swoją rację, wszyscy razem i osobno – jakkolwiek dużo tych Racji się wzajem wyklucza. Panu bogu świeczkę i diabłu ogarek a konia z rzędem temu, który te wszystkie wywijasy i zawijasy w waszych torach, talmudach bibliach i koranach zrozumie. Ale niech tam. Dużo powodzi było w międzyczasie, niejedna pewnie zamieć piaskowa na pustyniach, głody i szarańcze, więc i dziwić się trudno by było gdybyście to i tamto poplątali, nie dowidzieli i nie dosłyszeli. Ziemia Obiecana czy Ziemia Święta czy też Kalifat – też nikt nie rozgryzie. Na końcu jesteście ludźmi – bez względu na to, które księgi czy zwoje czytacie, jako święte i prawdziwe. I wszyscy w jakiś sposób z tej samej ziemi pochodzicie i kilka tysięcy lat wspólnie na niej przetrwaliście. A teraz się chcecie wyrżnąć w ciągu kilkudziesięciu lat.
A produkujący te wszystkie noże, siekiery, armaty, samoloty i pociski zacierają ręce z zadowoleniem. Antysyjonizm i islamofobia kwitną niczym pokrzywa po deszczu. I używają was, jak pionki na wielkiej szachownicy interesów imperiów, mocarstw i Wielkiego Biznesu. Pecunia non olet.
W tym całym tragicznym zamieszaniu zapominacie, że jesteście ludźmi. Macie parę oczu, parę uszu, parę rąk i parę nóg. I jedną głowę, niezbyt często mądrze używaną. Wasze żony i matki jednako mdleją z szałem w oczach na widok martwych ciałek swoich dzieci. Czy tylko po to, by ich mężowie ostrzyli noże na odwet i kolejną zemstę pokoleniową przeciw kolejnym dzieciom waszych córek?