Poszukiwania samotnej miłości

Samotna Miłość

Jeżdżę i szukam Cię po dzikich plażach. Nasłuchuję okrzyków fal, poszumu wiatru.

Początkowo jeździłem na plaże i do miejsc, gdzie jeździliśmy razem. Rozmawiałem z Tobą, spacerowaliśmy trzymając się za ręce. W domu piłem ranną kawę z Tobą. Jeszcze byłeś, choć co raz bardziej milczący, co raz mniej wyraźny. Aż stałeś się cieniem, który jest blisko ale niemożliwy do dotknięcia, przytulenia.

Zacząłem więc jeździć w miejsca dzikie, nieznane. Z dala od ludzi.

Na dzikiej plaży, oddalonej od świata, mozolnie zbierałem kolorowe kamienie. Pisałem nimi list do Ciebie, mój krzyk. Ułożyłem z nich słowo ‘Miłość’. Czy spłynąłeś poświatą księżyca przed świtem by go znaleźć, odczytać, przycisnąć do piersi?

Wróciłem znowu tu, na to miejsce

po dwu dniach. Kamienie znalazłem,

poznałem kształty i kolor – przypływ

zebrał je w gromadę. Został tylko

wykrzyknik, głos zawieszony wysoko

nad piaskiem, nad wodą, niebytem.

                Czy jesteś jeszcze ze mną,

                czy jesteś tylko krzykiem

                bólu, pustki, rozpaczy?

Podszeptują: trzeba żyć. Trudno. Koleje jego tak właśnie ustawione.; tak było na początku i tak będzie na końcu.

A nikt nie pyta: ale czy można żyć? Więc bez pytania nie może być odpowiedzi. A życie to droga ku czemuś, do celu, ku jakiejś przyszłości. Ja jej nie mam. Nie chcę mieć. Jest mi zbyteczna. Ani na plażach wypełnionych śmiechem i krzykiem plażowiczów, ani na dzikich ostojach bezludnych. Została tylko ona – Miłość. Samotna, bez dotyku, bez drżenia, bez pocałunku.


Link to all “talks with John – Rozmowy z Johnem

Leave a comment