Bogumił Pacak-Gamalski
Pamięta jeszcze wielu czasy gigantów klawiatur fortepianowych Artura Rubinsteina i Vladimira Horowitza[i]. Ich niewypowiedzianą, niepotwierdzaną wojnę o palmę pierwszeństwa – zwłaszcza w interpretacji kompozycji Chopina. Sami w sobie byli żywymi legendami muzyki, co wiązało się też z długowiecznością obu pianistów. Zmieniały się generacje słuchaczy, bywalców scen koncertowych – nie zmieniali się tylko ci wielcy pianiści. Horowitz i Rubinstein przetrwali swoją własną publiczność. Całe moje dzieciństwo i wczesna młodość dwa te nazwiska towarzyszyły mojej edukacji muzycznej. Nawet podsłuchiwane rozmowy starszych w domu, gdzie były jakby częścią rodzinnego leksykonu. Jakichś dwóch odległych wujków z bardzo daleka i bardzo dawna. Lub sąsiadów ciotek i babć z dawnych czasów. Niewątpliwie wzmacniane ad nausea powtarzana anegdotką, jak to brat mojego taty, mój ojciec chrzestny, oglądał i dotykał brylantowe guziki na kamizelce od fraka Rubinsteina w czasie jego koncertu w Filharmonii Warszawskiej. Wuj wówczas grał na skrzypcach w tej Filharmonii i Rubinstein miał się ze śmiechem chwalić tą ekstrawagancją światowej sławy pianisty i pokazywał kamizelkę kolega muzykom. Naturalnie władał świetnie rodowitym polskim. Nikt wówczas w domu. lub na ulicy nie ośmieliłby się nazwać go pianistą polsko-amerykańskim! Był polskim pianistą zamieszkującym teraz w Ameryce i koniec, kropka. Naturalnie nikt też nie podkreślał jego żydowskich korzeni … ale to już inna sprawa.
Horovitz pojawił się na moim horyzoncie nieco później, kiedy już sam wybierałem i zawłaszczałem ,muzyczne pokrewieństwa’ lub upodobania. Szczerze muszę powiedzieć, że jego elokwencja muzyczna i elegancja wypowiadania się do kamer (od których, jak każda gwiazda, nie stronił) zdaje się też przemawiała do mnie bardziej niż trochę staroświecki i nieco bombastyczny sposób wypowiadania się Rubinsteina.
Na moim horyzoncie coraz częściej i gęściej pojawiały się też nazwiska innych słynnych pianistów, polskich i zagranicznych. Ale nikt już nigdy ich legendzie nie dorównał.
Pisze o tym, bo oto na naszym tutaj, lokalnym ‘podwórku’ w Vancouverze, pojawia się olbrzymia i niepowtarzalna okazja spotkania i pożegnania się ze współczesną legendą fortepianu. Legendą scen koncertowych prawie równie długą, jak jego znamienitych poprzedników.
Za sprawą Vancouver Chopin Society[ii] już 30 maja będzie okazja posłuchać w Christ Church Cathedral na Burrard Street rosyjskiego pianistę światowej sławy, Michaiła Woskriesieńskiego. Dziewięćdziesięcioletni pianista zamyka swoją karierę sceniczną.
Była równie może imponująca, jak wspomniana wyżej jego wielkich poprzedników. I niepozbawiona akcentów polskich! Wychowawcą Woskriesieńskiego w Rosji był uczeń innego wielkiego pianisty – Lew Oborin. Kto pamięta nazwisko? Podpowiem – laureat I miejsca na … Pierwszym Konkursie Szopenowskim w Warszawie w 1927 roku! Jaki świat jest mały, prawda? Co jeszcze z ‘poloników’? Bo ja wiem, aa! Lidia Grychtołówna – zajął z nią ex quo trzecie miejsce na Międzynarodowym Konkursie Pianistycznym Schumanna w Berlinie w 1956.
Woskriesieński urodził się w Berdiańsku na Ukrainie w 1935, w rodzinie rosyjskiej. W 1958 ukończył słynne Konserwatorium Muzyczne w Moskwie. Zostaje tam w prestiżowej roli Dziekana Wydziału Pianistycznego. Wychował kilka pokoleń cenionych pianistów. Ale gdy nadszedł rok 2022 i Putin rozpoczął inwazję Ukrainy, Woskresieński nie mógł tego przetrawić. Zdecydował wówczas na opuszczenie Rosji, jako formę protestu politycznego. Nie było to proste. Rosja Putinowska niewiele się różni od Rosji Breżniewa lub nawet Stalina. Wśród licznych swoich uczniów, którzy mieszkali i koncertowali w innych krajach nie znajduje pomocy. W sukurs przyszedł przypadek. Naturalnie tego typu ‘przypadki’ nie stwarzają się same. Muzycy ze słynnej Juilliard School of Music kontaktują się z Alanem Fletcherem z Aspen Musical Festival i proszą o zaproszenie pianisty na koncerty – tak otwierają się powoli drzwi umożliwiające nie tylko emigrację do USA ale i uzyskanie … pozwolenia na pracę. Wydaje się to absurdalne, ale wizytujący artysta nie musi mieć pozwolenia ‘na pracę’, artysta starający się o stały pobyt – musi. Czy jest pianistą czy buchalterem nie ma znaczenia. Biurokracja, jak w każdym kraju, jest ślepa i głucha.
Dla nas dziś nie ma to też znaczenia. Znaczenie mieć będą bez wątpienia czarodziejskie dźwięki pięknej muzyki płynącej do nas spod palców wybitnego, legendarnego pianisty.
Popular English language on-line publication In Vancouver, Createastir, mentions this concert, the pianist and the music that will be performed in an extensive article. It is worth reading and well prepared. Here is the link:
Russian pianist Mikhail Voskresensky is a rebel with a cause — Stir
[i] A. Rubinstein urodził się w 1887, zmarł w 1982; W. Horowitz urodził się w 1903, zmarł w 1989
[ii] The Vancouver Chopin Society | Live classical music concerts in Vancouver area