Bogumił Pacak-Gamalski
Mija właśnie piętnaście lat od tragicznej i strasznej katastrofy polskiego samolotu na lotnisku w Smoleńsku, blisko lasku katyńskiego. Wydarzenia samego w sobie o wyjątkowym znaczeniu dla państwa polskiego, dla układów polityczno-społecznych. Wydarzenia, które mogło i które zjednoczyło na krótko w głębokim żalu i smutku całe społeczeństwo. Poczym równie szybko rozdarło go na połowę skutkiem szatańskiej gry brata Prezydenta Polski, Jarosława Kaczyńskiego, wsparte późniejszym z piekła rodem ‘śledztwem’ i Podkomisją szaleńca Antoniego Macierewicza. Nie mogła nosić nazwy ‘Komisja”, gdyż brakowało w niej (sic!) przedstawicieli polskiego Lotnictwa wojskowego. Właściwie zorganizowaną Komisją kierował Leszek Miller.
Nie będę tu przypominał detali prac Komisji i Podkomisji, Millera i Macierewicza – pisałem o tym i badałem te dochodzenia i i ich raporty bardzo szczegółowo w ówczesnych czasach. Otwieranie ponowne tej puszki Pandory, może doprowadzić do szału każdego normalnego człowieka.
Tragiczny wypadek w Smoleńsku otworzył drogę do władzy Jarosławowi Kaczyńskiemu, Rasputinowi polskiej sceny politycznej od prawie początków całej historii suwerennej Polski od upadku komunizmu w Europie, czyli mniej więcej od 1991 roku. A jednym z filarów politycznej kariery Jarosława był właśnie przez długie lata Antoni Macierewicz. Macierewicz dziś to raczej komiczny pionek sceny politycznej, jego gwiazda już dawno zgasła. Nigdy nie miał sprytu i zimnej krwi gracza, jakim jest jego polityczny dowódca – Jarosław. W pamięci powszechnej pozostanie zabawnym pajacem od latającej brzozy i bomby barycznej. Ale dobry historyk doskonale i po stu latach zrozumie jego olbrzymią pracę na podziałem Polaków, nad niewymiernymi szkodami, jakie Polsce przyniósł.
Filarem, potęgą instytucjonalną władzy, zaplecza finansowego i politycznego jest przekształcona, przebudowana prawie od podstaw i zdyscyplinowana partia polityczna PiS. To szeregi nie tylko aktywu i członków partii – to rzesze jej wyznawców, nowy rodzaj religii narodowej. A jak w każdej religii: ziarno od plew trudno odróżnić, fakt od mitu niemożliwy do rozłączenia. I potęga finansowa przekraczająca składki członkowskie, daniny rzesz wyznawców. Kaczyński to wiedział, znał i rozumiał. I nad tym bardzo skutecznie pracował. Można się śmiać i żartować ze starszego pana wyglądającego niezaradnie w poplamionym, wymiętoszonym garniturze, z jego kota i ‘misiewiczów’ podsyłanych tajemnie dla starzejącego się homofoba-homoseksualisty. To już jednak tylko zabawne dla motłochu i satyryków tajemnice dworu imperialnego Jarosława Pisowskiego, który marzył nocami, by dodano mu przydomek, jeśli nie „Mądry”, to choć ‘Wspaniały”. Ale nie wyszło. Rzędy starych babć kościelnych nie mają na to wpływu.
Co wyżej pisałem, to zaplecze sprawnej organizacji politycznej. PiS na tym nie poprzestał, ani na daninach rzesz starzejących się z każdym rokiem i odchodzących powoli z aktywnej sceny politycznej i finansowej zasobności ‘bab kościelnych’. Jarosław Kaczyński po objęciu pełnych rządów i przy zawładnięciu wymiarem sprawiedliwości, a głównie Trybunału Konstytucyjnego i Sądu Najwyższego, mógł zacząć budować jawną i bezprecedensową hierarchię finansowego imperium partii i jej członków. Usłużni prokuratorzy i sędziowie, którzy dostali od niego togi urzędnicze szybko podporządkowali sobie nawet służby policyjne. Nikt nie stał na przeszkodzie … robienia wielkiej kasy. Nie danin – Wielkiej Kasy polskiej gospodarki, przedsiębiorstw. Tu politycy, autentyczni wyznawcy idei politycznej, wizji Polski ‘pod sztandarami Chrystusa i Marii Panny’, byli zbędni. Nie, to zaplecze już istniało poprzez chojne, milionowe zasiłki ze Skarbu Państwa dla diecezji, etatów państwowych dla armii szkolnych katechetów, różnych duszpasterstw przy zawodowych i ochotniczych remizach strażackich, pensjach i pałacach dla kapelanów wojskowych (obleśny ksiądz-general Głódż tu przkładem wymownym). Trzeba było sięgnąć głębiej. Do polskiego przemysłu, polskiej gospodarki i aktywów państwowych. Znaleziono ‘Obajtków’ różnej maści, ale jednego rysu charakteru: pełna dyspozycyjność wobec centralnej władzy politycznej. Polski przemysł i aktywa gospodarcze od tego momentu były feudalną własnością rządu i dykasterii władz państwowych podległych PiSowi i Kaczyńskiemu. Działy się rzeczy niewyobrażalne w nowoczesnym państwie w środku Europy.
Jeszcze dziś nie wiemy wszystkiego, jeszcze toczą się śledztwa i procesy zwalniane uporczywie przez pozostałości PiS w Parlamencie, w Sądach Powszechnych, w Trybunale Konstytucyjnym. Nawet w czasach komunistycznego, z sowieckiej łaski systemu PRL, nikomu z ówczesnych ministrów, premierów czy sekretarzy PZPR przekręty finansowe na taką skalę się nie śniły. W porównaniu do PiSu i jego malwersacji i korupcji – tamci partyjniacy wyglądają, jak dziecinni złodzieje kieszonkowi. Pierwszoklasiści, a ci współcześni to już po jakiejś specjalnej akademii najwyższego sortu. Coś w rodzaju Colegium Humanum, LOL, które miało ich nobilitować. A skompromitowało wszystkich, którzy się o nie otarli.
Dochodzimy do wiosny 2025, do wyborów nowego prezydenta, który ma zastąpić ‘pieczątkę Kaczyńskiego’, jaką był pan Andrzej Duda.
Jak wiemy z poważnych i bardziej znanych kandydatów zaakceptowanych przez Państwową Komisję Wyborczą, to: Rafał Trzaskowski, Prezydent Warszawy (reprezentujący program Platformy Obywatelskiej); Szymon Hołownia, Marszałek Sejmu RP, reprezentuje ruch Polska 2050 Szymona Hołowni; Sławomir Mentzen, doradca podatkowy, reprezentuję Konfederację Wolność i Niepodległość szerząca program faszystowski; Karol Nawrocki, urzędnik państwowy w niesławnym Instytucie Pamięci Narodowej (IPN to ‘dziecko’ Jarosława Kaczyńskiego, siedziba myśli faszystowsko-wielkopolskiej i katolickiej) mający naturalnie silne poparcie PiS; Grzegorz Braun, euro poseł, reprezentujący skrajnie prawicową Konfederację Korony Polskiej.
Nie kończą oni listy kandydujących, gdyż prawo startu w wyborach dostało łącznie trzynaście osób (tak, 13, o czym wiele osób już pewnie nie pamięta) – nie wymieniam nazwisk pozostałych, gdyż doprawdy tylko tzw ingerencja Opatrzności mogłaby im dać realne szanse, a w Opatrzność nie wierzę. Dodam tylko informacje o konstytucyjnym organie wyborczym, jakim jest Państwowa Komisja Wyborcza, niezależna od władzy politycznej, która wybory organizuje, kontroluje i zatwierdza.
Komisja Wyborcza jest jedynym ciałem mającym konstytucyjne uprawnienia zaakceptowania lub odmowy akceptacji proponowanych kandydatów. Warto przypomnieć, że odmówiła akceptacji na kandydatów aż czterem osobom: Pawłowi J. Tanajno, Dawidowi J. Jackiewiczowi, Romualdowi Starosielcowemu i Wiesławowi Lewickiemu.
Kto wygra, pytasz Czytelniku? Zły adres pytania. Powinieneś spytać siebie, bo ty będziesz głosować. Jedyny, wyjątkowy moment raz na kilka dobrych lat, gdy jesteś królem, władcą, decydentem. Tak, ty! Nie ja, nie Stach ani Elka. Nawet nie wszechpotężny Naczelnik Policji w twoim miasteczku. Nie, on ma tylko jeden głos. Jeden ma biskup i jeden ma pan wojewoda potężny. Tak, jak ty. A jeden głos to więcej niż dawniej jedna szabla. Bez tego jednego głosu wybory można unieważnić.
Ja mogę jedynie napisać kto i dlaczego moim zdaniem wygrać powinien, a kto stracił moralne i etyczne prawo do kandydowania nawet. Zdaniem jednej osoby. A że gębę mam niewyparzoną i opinii swoich nie kryję, to i tym razem się nimi podzielę. A nuż kilka osób się zastanowi? To dużo – pamiętajcie o tym jednym głosie.
Tylko machinacjami sił politycznych w Sejmie przy pełnym poparciu prezydenta Dudy, oddaniu wręcz służebnym pewnej sędziny (pożal się Boże) z Trybunału Konstytucyjnego i ciągle nie w pełni funkcjonującemu Sądowi Najwyższemu udało się Jarosławowi Kaczyńskiemu i całej partii Prawo i Sprawiedliwość uniknąć do tej pory rozwiązania i zakazu funkcjonowania (dla partii) oraz procesu z wysoką możliwością kary więzienia dla drugiego aktora – Jarosława Kaczyńskiego.
Gdyby tej partii nie było – nie mogłaby wystawić kandydatury Karola Nawrockiego. Musiałby dalej zaspakajać swoje ambicje otwieraniem drzwi dla swego wodza w budynku na Nowogrodzkiej. Funkcji, do której być może ma kwalifikacje.
Ze względu na olbrzymie zagrożenie demokracji i praw obywatelskich, ochrony wszelkich mniejszości (większość nigdy sobie samej nie zaszkodzi i nie zagrozi) – nie wolno pod jakimkolwiek względem oddawać głosu na kandydata faszystów (Konfederacja). To by było splunięciem w twarz naszej historii i wskrzeszeniem upiorów Dmowskiego i ruchów nacjonalistyczno-faszystowskich. Te ruchy były wówczas w Europie bardzo popularne – ale doskonale wiemy czym się skończyły: narodowym socjalizmem, który dał początek władzy Hitlera w Niemczech. Nie wolno zapominać lekcji historii. Inaczej skazani jesteśmy na popełnianie tych samych błędów.
Polska stoi na wąskiej miedzy dzielącej ostre zagrożenie od autentycznej wojny. O tej realności w jakikolwiek sposób zapominać nie można. Wysiłki nowej administracji amerykańskiej idą bardziej w kierunku misji ‘pokojowych’ Anglików i Francuzów w Monachium w 1938, które miały zapobiec dalszej agresji Niemiec hitlerowskich, a zakończyły się kompletnym fiaskiem. Tak się nie buduje trwałego pokoju. Nie przez układy z najeźdźcą, z agresorem. Putin nie jest partnerem do negocjacji. Należy kontynuować, zwiększyć wręcz wsparcie dla Ukrainy, która jest jedynym buforem między Polską z Europą Zachodnią a armiami rosyjskimi. To jest rzeczywistość namacalna, sprawdzalna. Trump może, co najwyżej, zostać drugim Chamberlainem lub Deladierem[i] – nigdy Rooseveltem ani Churchillem. Jego narcystyczne marzenia o Pokojowym Noblu są nieuleczalną chorobą maniaka nierozumiejącego otaczającej go rzeczywistości. To wymaga leczenia a nie nagradzania. Wszystko to zwiększa bezpośrednio zagrożenie granic Polski, jako najdalej wysuniętej flanki NATO. Pierwszą poważniejszą przeszkodą przed frontalnym atakiem armii rosyjskich na Europę Zachodnią. Rok 1920 coś kogoś nauczył?
Z tego względu i przede wszystkim świadomy sytuacji i zagrożeń międzynarodowych obywatel polski winien głosować przede wszystkim na Rafała Trzaskowskiego. Wydaje mi się, że prezydent Trzaskowski miałby najlepsze szanse ofensywy dyplomatycznej na świecie w celu wzmocnienia pozycji Polski, a jednocześnie skupiłby się na wspólnych z rządem Tuska planach wzmocnienia i modernizacji polskich wojsk. Trump będzie prezydentem USA dużo krócej niż Putin prezydentem Rosji. Z tej przyczyny, tego autentycznego zagrożenia wojną – winniśmy oddać głos na silnego i zdecydowanego polityka, który jednocześnie wykazał się znaczącym przywiązaniem dla praw człowieka i obywatela. Zagrożenie wojną i nieustanna erozja (choć w końcu z widocznym elementem zwartej kontrofensywy sił demokratycznych) nowoczesnej demokracji musi nas obudzić.
[i] premierzy Wlk. Brytanii i Francji, którzy spotkali się z Hitlerem na konferencji w Monachium w 1938 dla ‘ratowania pokoju’ w Europie





