Bogumił Pacak-Gamalski
Dwa największe i najbardziej obecnie niebezpieczne dla pokoju światowego ogniska wojenne to wojna w Ukrainie i wojna w Gazie-Palestynie. To nie największe zagrożenie i nie najniebezpieczniejsze wojny dla świata. Ta zacznie się w Azji. Ale te dzieją się już teraz: z bombami, czołgami, rakietami i tysiącami zabitych.
Ten Wielki Konflikt, to zdaniem moim nieunikniony prawie konflikt amerykańsko-chiński. Chiny nie rozpoczną go, dopóki nie będą pewne swej autentycznej siły militarnej. Ale mowy być nie może, by mocarstwo (jakim Chiny są) pozwoliły sobie na nieustanną amerykańską dominację w Azji. Nie zamierzają tej dominacji kontestować ani w Europie, bezwzględnie nie w Ameryce Północnej, ani nawet w Ameryce Południowej. Nie ma jednak najmniejszej wątpliwości, że nie pogodzą się z ekspansjonizmem amerykańskim w Azji. Afryka już jest i pozostanie miejscem rywalizacji obu mocarstw. Rosja jest ciągle wielką niewiadomą. Moim zdaniem to kolos na glinianych nogach. Ale może być dla Chin wygodnym sojusznikiem.
Do wielkiego wojennego zderzenia Chin i USA może być jeszcze długa droga. Jest możliwe nawet, że spór o dominacje w Azji będzie rozwiązany negocjacjami tych dwóch kolosów. O ile przedtem nie dojdzie do dużego zderzenia z innym kolosem azjatyckim – Indiami.
A wojny na Ukrainie i w Palestynie są teraz. I są bardzo groźne. I bardzo inne. Tak przyczyny, jak i cele oraz gargantualne różnice w uzbrojeniu, możliwościach militarnych stron konfliktu na Bliskim Wschodzie i na Ukrainie – czynią te konflikty kompletnie ze sobą nieporównywalne.
Ukraina
Rosja napadła na drugie, suwerenne i niezależne państwo. Państwo z własna armią i bardzo duże (ponad sześć milionów km2 powierzchni i ok. 40 milionów mieszkańców). Rosja jest wielokrotnie większa i obszarem i ludnością – nie jest to jednak walka olbrzyma z karzełkiem. Zasoby ukraińskie, jak zaznaczyłem, nie są niewiele znaczące. Sam fakt, że Rosji nie udało się do tej pory – po dwóch latach walk – odnieść zdecydowanie olbrzymich i spektakularnych sukcesów świadczy o wytrzymałości i gotowości bojowej Ukrainy w wojnie obronnej. W wielkim stopniu znaczeniu masowej i nie do przecenienia pomocy finansowej i dostaw olbrzymiej ilości sprzętu wojskowego dla Ukrainy przez państwa zachodnie, na czele z USA.
Strefa Gazy
Totalna wojna Izraela na terenach Gazy, a od niedawna też na obszarze całej Strefy, łącznie z pograniczem egipskim między Rafah i Han Yunis. Na wielokrotnie większym obszarze Zachodniego Wybrzeża (wzdłuż rzeki Jordan, która tworzy granice miedzy Palestyną i Jordanią), gdzie znajdują się władze polityczne państwa Palestyńskiego nie ma bezpośredniej inwazji armii izraelskiej. Ma tam jednak miejsce nieustanna działalność grabieżczo-terrorystyczna uzbrojonych osadników izraelskich. Odbywa to się często przy współudziale lub milczącym przyzwoleniu żołnierzy izraelskich na akty napaści na Palestyńczyków tam mieszkających. Jeszcze przed terrorystycznym napadem oddziałów Hamasu na te osiedla izraelskie po drugiej stronie granicy w Gazie – Palestyńczycy od wielu lat byli poddawani aktom wypędzania ich z rodzinnych farm i zbrojnego zajmowania ich domostw i gospodarstw przez napływających stale nowych osadników żydowskich. W ostatnich dekadach ci osadnicy przybywali głównie z Rosji i bardzo przypuszczalne jest, że charakteryzowali się pewną specyficzną mentalnością rosyjską, która przez pokolenia bez wątpienia odbiła się na ich własnej mentalności. Mentalności bezprawia, lub prawa pięści i brutalnej siły. Tego samego, które charakteryzuje rządy i Mikołaja II, i Stalina, i Putina.
Te szukanie podobieństwa emigracji żydowskiej z Rosji do Izraela i cechami mentalności jest jedynym podobieństwem wojny na Ukrainie i najazdu izraelskiego na Strefę Gazy.
1. Sytuacja na Ukrainie:
24 lutego 2022 Rosja rozpoczęła totalną wojnę przeciw Ukrainie. Główne siły uderzenia poszły z terenu Białorusi w kierunku Kijowa wykorzystując zgromadzone tam wcześniej potężne siły rosyjskie: 35 Armią i 127 Dywizję Zmechanizowaną; jednocześnie z drugiego brzegu Dniepru uderzyła 36 Armia wspomagane silnymi jednostkami wojsk powietrznych. W kolejnych tygodniach do natarcia dołączyły inne wielkie jednostki rosyjskie. W tym samym czasie rozpoczęły się natarcia rosyjskie z zajętych wcześniej separatystycznych prowincji Ługańskiej i Donieckiej oraz z zajętego przez Rosję kilka lat wcześniej Krymu. Z portów na Krymie działały jednostki rosyjskiej Floty Wojennej. Przewaga wojsk rosyjskich w sprzęcie, uzbrojeniu oraz liczebności była duża. Sami Rosjanie byli przekonani, że zajęcie stolicy – Kijowa – to kwestia krótkiego czasu.
Panowało też silne przekonanie, że istnieje duża sympatia pro-rosyjska w szerokich rzeszach obywateli ukraińskich, że sama Ukraina i pojęcie narodowości ukraińskiej jest sztucznym konstruktem. Słowem, że Ukraińcy to po prostu nieco inny odłam jednej wielkorosyjskiej rodziny narodowej. Rosjanie wykazali się w tym zdumiewająco naiwni i pozbawieni najbardziej podstawowej wiedzy historycznej. Wszak do czasów XVII wieku i rozejmu w wojnach polsko-rosyjskich oraz Powstania Chmielnickiego w XVII wieku – żadna znacząca terytorialnie część terenów nazywanych obecnie ‘Ukrainą’ do państwa rosyjskiego nigdy nie należała. Zmieniło się to drastycznie w ramach Ugody Perejasławskiej w 1654. Poza terenami od wieków średnich należącymi do Korony Polskiej lub Węgier, które przy Polsce pozostały do końca istnienia Królestwa Polskiego, a duże jej obszary również w okresie II RP (1918-1945).
Mnie się wydaje, że Ugoda Perejasławska przyniosła więcej szkody Ukraińcom niż Polsce. Car zresztą nigdy nie podpisał tej Ugody wychodząc z założenia, że Samodzierżca nie może składać jakiejkolwiek przysięgi poddanym. Zapoczątkowało to silny proces rusyfikacji, podporządkowanie Cerkwi Kijowskiej Patriarchatowi Moskiewskiemu (do tej pory była w bezpośrednim podporządkowaniu Patriarchy Konstantynopola). Wszystko to opóźniło bardzo rozwój świadomości narodowej Ukraińców, jak i sam rozwój gospodarczo-ekonomiczny tych ziem. A Polskę uratowało od nieustannych problemów zatargów wewnętrznych z Kozaczyzną i powodowanych przez tą Kozaczyznę zatargów z Imperium Osmańskim. Ale wracajmy do XXI wieku.
Mimo wielkiej różnicy w sprzęcie wojskowym, a przede wszystkim potencjale ludzkim (potencjał ludzki Rosji to 144 mln mieszkańców; Ukrainy – 45 mln. ) – dwuletnia już agresja Rosji na Ukrainę jest jednak porażką agresora. Nie udało mu się odnieść wielkiego zwycięstwa w jakimkolwiek z założonych celów. Nie zdobył Kijowa; nie zajął całego terytorium (poza Wschodnią Ukrainą – też nie w całości). Po dwóch latach nieustannych walk Rosja w zasadzie jest na tych samych pozycjach terytorialnych od ponad roku. Największe straty rosyjskie są na arenie politycznej: przyspieszyła a nie zlikwidowała możliwości akcesu Ukrainy do NATO, w dużej mierze zjednoczyła naród ukraiński i większość sił politycznych w Ukrainie; otworzyła prostą drogę Ukrainy do partnerstwa, a w konsekwencji do członkostwa w Unii Europejskiej. Putin przeliczył się militarnie i politycznie na skalę olbrzymią. To był chyba największy błąd polityczny w całej jego karierze. Stosunkowo duża łatwość z jaką udało mu się dwa lata wcześniej zająć Krym, przyłączyć Okręgi/Republiki Ługańską i Doniecką uniemożliwiła mu rozróżnienie tych w dużej mierze rosyjskojęzycznych Okręgów od reszty Ukrainy zasadniczej. Jeśli kiedyś dojdzie ( a dojść musi) do konferencji pokojowej, do pertraktacji między Ukrainą a Rosją to możliwe, że będzie to gorzka pigułka-cena Ukrainy za pokój. Nie wolno zapomnieć, że powstanie niepodległej i suwerennej Ukrainy w granicach, jakie wyznaczyły jej władze ZSRR nie było koniecznie granicami, jakie historycznie do Ukrainy należały. Odbyło się to kosztem wielu innych państw i terytoriów historycznych wzdłuż całej granicy zachodniej: Polski, Zakarpacia, Węgier i Rumunii. Fakt, że Trójka Jałtańska (Stalin, Roosevelt i Churchill) ołówkami na mapie sobie nowe granice tworzyli nie oznacza, że te granice były historycznie czymkolwiek uwarunkowane. Jakiekolwiek z tych państw (być może Węgry Orbana miały jakąś nadzieję na odzyskanie skrawka Zakarpacia i stąd ich pro-Putinowskie nastawienie?). Ale żadne z tych państw pretensji terytorialnych dziś do Ukrainy nie zgłasza. Tak, jak w Polsce nikt nie domaga się zwrotu całych Grodów Czerwieńskich łącznie ze Lwowem – mimo, że to piastowska kolebka państwowości polskiej w większym stopniu niż wiele innych obszarów obecnej Polski. Dobrosąsiedztwo i pokój w Europie jest ważniejszy niż stare historyczne kształty granic. Zwłaszcza w Europie, gdzie od wielu już lat ludzie traktują granice państwowe, jako administracyjne linie na mapach niż jakiekolwiek utrudniania w przemieszczaniu się ludności europejskiej.
Od roku czasu trwa wojna pozycyjna na wschodzie Ukrainy, przypominająca beznadziejne walki na błotach flandryjskich I wojny światowej. W zasadzie zapowiadana od dawna ‘letnia’ ofensywa ukraińska załamała się i ugrzęzła w miejscu. Jednocześnie nieustanne bombardowania i ostrzeliwania całego terytorium Ukrainy (łącznie ze Lwowem, który wcześniej był świadomie przez Rosjan nie bombardowany) powoduje olbrzymie straty dla całej ekonomii ukraińskiej. Rosja już wie, że tej wojny wygrać nie może – to wcale nie oznacza, że Rosja pogodzi się z przegraniem tej wojny. Przegraniem militarnym (politycznie już ją dawno przegrała). I Rosja może sobie na to pozwolić, gdyż właśnie jej zasoby ludzkie są wielokroć większe niż ukraińskie. Jest co prawda możliwość zastosowania pełnego ‘kordonu sanitarnego’ wobec Putina (mam na myśli nie wybrane sankcje a kompletną izolację ekonomiczną Rosji) – nie sądzę jednak by to się stało i by Zachód miał na to ochotę i czy Zachód na to stać. Raczej nie. Na bardzo długą metę nie stać nas – Polski, NATO i Zachodu – na taką długą wojnę pozycyjną. Nie stać też Ukrainy. I tak ma coraz większe trudności z poborem do wojska. I znalezieniem rąk do pracy na stanowiskach, które są nie obsadzone przez tych, którzy musieli założyć mundury. Jest zdumiewające, że nie wprowadzono powszechnej mobilizacji w Ukrainie. A nie wprowadzono, ponieważ Ukraińcy nie chcą tej mobilizacji i Żeleński doskonale o tym wie. Nawet najnowocześniejsze samoloty z USA, Francji i Anglii, najlepsze czołgi i haubice z Polski i Niemiec same strzelać, latać i jeździć nie będą. Spada też procent poparcia na olbrzymie darowizny i pożyczki wojenne dla Ukrainy, które początkowo były udzielane bez problemu i bez protestów społecznych. Kryzys ekonomiczny, jaki dotknął prawie całą Europę i Północną Amerykę te nastroje zmienia. Podobnie masowa emigracja Ukraińców. Sam tutaj, dziwię się widząc tylu młodych mężczyzn Ukraińców w Kanadzie. Rozumiem to z ludzkiego punktu widzenia – każdy woli żyć niż umierać na froncie. Ale nie jeden Kanadyjczyk zadaje sobie te pytanie: dlaczego jam mam bez końca płacić olbrzymie sumy z naszego budżetu, jeżeli ci młodzi ludzie tych karabinów za te pieniądze i tak nosić nie będą, bo oni są tutaj, nie tam? To przykre słowa i tematy. Ale słyszalne, zauważalne.
W styczniu tego roku ukazał się długi i bardzo krytyczny wobec Ukrainy wywiad w „Kulturze Liberalnej”[i] z gen. Waldemarem Skrzypczakiem – cenionym bardzo przez sojuszników dowódcą polskich i międzynarodowych dużych jednostek w wojnach afganistańskiej i irackiej (otrzymał m.in. Medal Wdzięczności od Gubernatora Generała Kanady za wspomaganie i ochronę żołnierzy kanadyjskich w Afganistanie). Zaskoczony byłem jak silnie krytyczny wobec Ukrainy był ten wywiad.
Mowy być nie może byśmy mogli sobie pozwolić na ‘machnięcie ręką’ i rezygnację z dalszego wspierania Ukrainy. Już pomijając zwykłą solidarność między narodami i państwami, zwykłe poczucie sprawiedliwości. Nie możemy, bo utrata Ukrainy byłaby tragedią dla Polski i Europy. Pomijam oddalone kraje obu Ameryk. Zaangażowaliśmy się (słusznie) w ten konflikt i nie możemy bez wielkiej szkody dla nas samych się teraz z tego wycofać. Rysuję jedynie pewne możliwe i realne możliwości jego zakończenia. W realnej, bezdusznej wielkiej polityce wszystko ma niestety swoją cenę. Oczywiście zdarzyć się może jakiś ‘przykry’ wypadek Putinowi (wszystko zdarzyć się może) – ale czekać na to w nieskończoność nie można. A Rosja to nie Polska, nie Francja, nie Kanada ani USA. Skala niezadowolenia społeczeństwa i masowe, wielkie protesty rządów rosyjskich nie zmienią … bo takich w Rosji nie będzie. Rosja to znowu Samodzierżawie, jak za ‘dobrych’ starych czasów Cara lub Carycy.
2. Sytuacja w Strefie Gazy
Zacząć trzeba od jasnego stwierdzenia, że to nie jest wojna dwóch państw czy dwóch narodów. Sytuacja jest odwrotna – to Izrael napadł w totalnym najeździe na tereny palestyńskie Strefy Gazy. Wiemy od czego ta wojna się zaczęła, co było jej bezpośrednią przyczyną: niewyobrażalny w okrucieństwie napad bojowników organizacji wojskowej Hamasu na izraelskie kibuce w pobliżu granicy z Gazą. Zaskoczenie, szok i olbrzymie medialne nagłośnienie tej napaści legło u podstaw masowego oburzenia rządów i wielu społeczeństw państw Zachodu. Podjęta szybko przez Izrael akcja odwetowa była zrozumiała i znalazła poparcie tych państw. Najważniejsze i decydujące w tej kwestii było pełne poparcie i natychmiastowa pomoc tak militarna (obecność floty wojennej USA tak na Morzu Śródziemnym, jak i w pobliżu morza Czerwonego, na Morzu Arabskim), jak finansowa i polityczna Ameryki. Prezydent Biden jednoznacznie publicznie udzielił pełnego wsparcia i poparcia wojskowej operacji Izraela. Mimo kryzysu politycznego w Kongresie USA – w kwestii natychmiastowego wparcia finansowego dla Izraela pokonał wszelkie kłopoty polityczne. Niestety, bardzo szybko stało się jasne, że celem Izraela nie jest szybka akcja wojskowa jako odwet-cena za napaść Hamasu, ani nawet chirurgiczne błyskawiczne akcje komandosów i Mosadu które mogły odbić porwanych przez Hamas zakładników izraelskich. Celem było kompletne zniszczenie Gazy, totalne, systematyczne – nic z tego miasta zostać nie miało. Nic nie było poza nieustannym bombardowaniem i ogniem artylerii żydowskiej: szkoły, meczety, szpitale. Łamiąc wszelkie prawa wojny ludność cywilna była bezustannym i nieustępliwym celem. Wyłączono elektryczność i dostawy gazu niezbędne nie tylko dla ludności cywilnej, ale niezbędne dla szpitali, które natychmiast zapełniły się umierającymi i rannymi. Tak, na bojowników Hamasu też oczywiście polowano – ale faktycznie głównym celem tych wszystkich akcji i głównymi ofiarami śmierci i ran była palestyńska ludność cywilna. Na nakazy opuszczenia miasta Gazy i przeniesienia się wyznaczoną drogą – tłumy uciekinierów ruszyły tą drogą. I zostały ostrzelane. Ofiary ludności cywilnej rosły setkami, potem tysiącami z dnia na dzień. I trwa to do dziś. Zniszczono prawie cała Strefę Gazy, doprowadzono do nędzy, głodu, braku wody pitnej steki tysięcy ludzi. Pozbawiono ich pomocy i jakiejkolwiek realnej opieki medycznej. Bohaterscy lekarze – w tym niezłomni medycy kanadyjskiego stowarzyszenia ‘Medycy bez granic’ – uciekali się do średniowiecznych metod amputacji bez znieczulenia i generalnie leczenia bez podstawowych środków współczesnej medycyny. Powoli rosło oburzenie i protest wielu społeczeństw. Politycy i przywódcy, którzy początkowo wsparli Izrael w pełni – zaczęli krytykować i odsuwać się od tego, co Izrael robi. Ale Biden bodaj najdłużej nie zmieniał swego stanowiska. A stanowisko i pozycja USA były ze wszystkich najważniejsze. Decydujące. Przyznaje, że ten człowiek obrzydł mi kompletnie. Straciłem wobec niego kompletnie wszelki szacunek. Mam nadzieję, że Demokraci amerykańscy przebudzą się i nie dopuszczą by kandydował w kolejnych wyborach. To by było nie tylko oddaniem prezydentury Trumpowi – to by był wielki cios dla samej Ameryki. Ten człowiek reprezentuje Amerykę sprzed wielu, wielu lat, i świat sprzed wielu, wielu lat . Jego ‘best before’ data już dawno minęła.
Netanyahu jest też najgorszym, co mogło spotkać Izrael. Nikt tyle szkody dla Żydów izraelskich i milionów Żydów żyjących w diasporze nie zrobił w czasach współczesnych, co on właśnie. Nikt nie może też zaprzeczyć, że był przez dekady bardzo wpływowym i często cenionym politykiem, tak w samym Izraelu, jak i wielu innych krajach. Jest politykiem zdecydowanie ultraprawicowym. A ultraprawicowi politycy maja jedna tendencję: nie widza różnicy między kasą państwowa a własna kasą prywatną. Zresztą sam ten oksymoron ‘polityk ultraprawicowy’ jest tylko mylącą koszulką: postawa ultraprawicowa nie jest odmianą patriotyzmu – to zwykły szowinizm. Szowinizm dziś to też populizm. W tych kręgach znalazł przyjaciół na arenie międzynarodowej i domowej. Z Trumpem tworzyli niezły duet – to znajomość bardzo stara, bo ,Bibi’ w latach młodości pracował razem z Fredem Trumpem, tatusiem Donalda i malwersantem finansowym w Nowym Jorku. Ma bliskie stosunki z Putinem, którego określił, jako przyjaciela. Z brazylijskim Bolsanaro, z Berlusconim, z indyjskim Modim – same gwiazdy i gwiazdeczki światowego populizmu, malwersacji finansowych i szowinizmu etnicznego.
Czemu tyle miejsca poświęcam jednemu politykowi Izraela, jakby był carem-samodzierżawcą tego państwa odpowiedzialnym jednoosobowo za wszystko? Dlatego, że uważam, iż za konkretną sytuację tej okrutnej kampanii maksymalnego wyniszczenia Palestyńczyków w Strefie Gazy on właśnie jest odpowiedzialny personalnie. Nie ma wśród żyjących polityka izraelskiego, który by przez tyle dziesięcioleci miał taki silny, bezpośredni wpływ na politykę państwową, na kształt rozmów i rokowań izraelsko-palestyńskich. Na to, że de facto – mimo dobrobytu ekonomicznego Izraela, mimo wielu praw społecznościowych czyniących Izrael oazą wolności osobistych – jest to kraj od dziesięcioleci trwający w gotowości i niepewności wojennej, kraj oficjalnego apartheidu. Jest do pewnego stopnia (przez te konflikty) jednym z centrów zarzewia światowego konfliktu zbrojnego. Ten zdumiewający dualizm Izraela, jako państwa nowoczesnego, obywatelskiego zderza się bez przerwy z Izraelem, jako państwem uzbrojonym po zęby i bezwzględnie bezlitosnym wobec faktycznych i domniemanych wrogów. Państwem obywatelskim i państwem religijno-szowinistycznym. Ten trend religijno-szowinistyczny ‘narodu wybranego’ jest najbardziej dla pokoju i bezpieczeństwa w tym newralgicznym punkcie świata, punkcie styku cywilizacji i kontynentów najbardziej niebezpieczny.
W eseju opublikowanym w „Jeruzalem Post” 11 lutego 2024, Yitz Greenberg twierdził (jako odpowiedź na sugestie amerykańskie o konieczności realizacji postulatu dwóch państw: Izraela i Palestyny): Ameryka powinna dodać, jako warunek, że Palestyńczycy musza zdecydowanie przejść na pokojową taktykę nacjonalizmu, inaczej nie zasługują na państwo. Ludzie tracą prawo do samostanowienia jeśli podstawa ich celu jest zniszczenie drugiego narodu[ii]. To jets pod wieloma względami dość racjonalny tekst. Nie można jednak nie zauważyć, że w tym konkretnym cytacie Greenberg opisuje dokładnie postawę i politykę Izraela wobec Palestyńczyków i Palestyny – wyniszczenie drugiego narodu.
[i] https://kulturaliberalna.pl/2024/01/16/mielismy-szanse-by-rozbic-rosje-i-ja-zmarnowalismy/
[ii] https://www.jpost.com/opinion/article-786409