(English) Traveling from Kelowna toward Vernon you will pass two wonderful lakes connected by a bridge: Kalamalka and Wood. Despite the fact that both of them are almost connected (at high water they definitely are) – both own a distinct and different hue. Years ago, on my visits to Kelowna, I used to swim in Kalamalka. If you go across that little bridge separating these lakes and turn left going up a gravel road full of turns and potholes – you would eventually end up on the shores of hidden gem – Oyama.

For kayakers and boaters it is truly wonderful experience, dotted with numerous little islands – some with easy access by kayak – there you can have a lunch or dinner as some have a firepits. Please be very mindful, though – in this type of total wilderness and remoteness fire could be a catastrophe of unthinkable consequences. From Oyama Lake I strongly recommend paddling to the left through an amazing channel covered with lilies, reed and acorus. That path offers amazing solitude and meandering for long time through narrow water channels. Eventualy you will enter anoter lake – Streak.

(Polish) W Kolumbii Brytyjskiej jadąc szosą 97 na wschód od Kelowny dojedziesz do dwóch bardzo charakterystycznych jezior: Kalamalka i Wood. Nie ma wątpliwości, że kiedyś był to jeden obszar wodny a i dziś w sezonach wyjątkowo deszczowych (co nie jest tu częste) jeziora się łączą starym kanałem. Mimo to, patrząc na nie ze wzgórz jedno ma charakterystyczny kolor zielonkawy a drugie zdecydowane stalowo-szary. Jakie są tego powody geologiczno-morfologiczne nie mam pojęcia, ale jakieś być muszą. Obecnie dzieli je mały mostek-grobla. Przejeżdżając ten mostek i skręcając ostro w górę na prawo od mostku wjeżdżasz w świat dziki i piękny. Bita, wąska i pełna wybojów droga zaprowadzi cię do klejnotu natury – jeziora Oyama z dziesiątkami mniejszych i większych wysp, a dla wioślarzy raj długiego, meandrującego pośród wodnych lilii i trzcin kanału. Ten wielokilometrowy kanał doprowadzi cię do jeziora Streak. Kanałem należy wiosłować ostrożnie by nie wbić się w błotnisty brzeg lub nie nadziać za szybko na zapadłe po wodą konary i pnie zatopionych drzew. Wszystko to jednak warte wrażeń widokowych. Wracając zatrzymaliśmy się na jednej z większych wysp na Oyamie i na istniejącym już palenisku zrobiliśmy wyśmienity lunch/obiad. Po prawdzie ‘zrobiliśmy’ to eufemizm, bo zrobił przyjaciel mojej kuzynki, Mike. Nie zabrakło kiełbasek na patyku ale były i krewetki, i cudownie przygotowana w grubych plastrach lekko zarumieniona cebula, duszone plsterki kartofelków. No i coś do popicia, naturalnie. Nie, nie była to woda jeziorna, LOL.

Leave a comment