Kapitol czy Koloseum – polityczne igrzyska w Stajni Augiasza

Kapitol czy Koloseum – polityczne igrzyska w Stajni Augiasza

Skończyłem właśnie oglądać relacje ‘na żywo’ Sejmowej Komisji Regulaminowej, która wysłuchała oskarżenia Prokuratury Krajowej wobec Zbigniewa Ziobro. Aby Prokuratura mogła rozpocząć sprawę i skierować ją na drogę sądową były Minister Sprawiedliwości (sic!) musi być pozbawiony immunitetu parlamentowego, który mu z racji bycia posłem przysługuje.

Nie było zadaniem (i nie miała ku temu jakiekolwiek uprawnień ani sobie takich nie imputowała) Komisji stwierdzenie winy Ziobro. Chodziło o to, czy Komisja zarekomenduje dla Sejmu odebranie tegoż immunitetu parlamentarnego.

Nie będę opisywał dyskusji na sali, gdzie Komisja debatowała ani charakteru debaty. Była burzliwa, głównie ze względu na dwu posłów, obecnie czołowych harcowników PiS i ich okrzyki, protesty, chamskie odzywki do prokuratora. To była piaskownica rozpieszczonych bękartów PiS, którzy nagle przestali być hersztami piaskownicy. Ale zachowali stare przyzwyczajenie bycia w większości i straszenia, przepychania, wrzeszczenia i turbowania innych dzieciaków. Na ogół bezkarnie. Wszak krawiec kraje, jak mu materiału staje. Ich buta i zwykłe chamstwo były nie do zniesienia. Mimo to przewodniczący Komisji dawał sobie dość dobrze radę i jako-taki porządek udało mu się zaprowadzić.

Jeden z bardzo młodych posłów Koalicji Obywatelskiej w swoim wystąpieniu świetnie ich zripostował i podsumował. Młody prawnik z wykształcenia. Nie pamiętam nazwiska, a nie chce mi się sprawdzać, ale to świetny zadatek na wieloletniego polityka, bo sztukę oratorską ma opanowaną, niczym stary senator rzymski.  Jego riposty były ostre, chwilami pięknie sarkastyczne – nigdy ordynarne lub brutalne. Miał starą, dobrą kindersztubę. Kindersztubę z salonów.  Jego przeciwnicy też mieli kindersztubę, tyle, że z knajp i rynsztoka. 

Koniec końców i większość parlamentarna naturalnie przeważyła – Zbigniew Ziobro immunitetem już się zasłaniać długo nie będzie, bo ta sama większość w Sejmie przegłosuje to, co zaleci ta Komisja Regulaminowa: tymczasowy areszt i sprawa sądowa wobec byłego ministra Sprawiedliwości I Prokuratora Generalnego RP. Jeden z zarzutów dotyczy (tu nazwa oficjalna takiej działalności) ‘zorganizowanej grupy przestępczej’ w strukturach … Ministerstwa Sprawiedliwości i Prokuratury Generalnej.

Ad absurdum, przejęzyczenie, zbyt wielka swada i swoboda w operowaniu językiem?  Wszak mówimy o oficjalnym gabinecie ministra i gabinetach podległych mu zastępców i urzędników – Ministra Sprawiedliwości i Prokuratora Generalnego Rzeczypospolitej Polski!

A swadą, przesadą oskarżenie nie jest. Jest opisem pracy, stylem pracy, manipulacjami, kłamstwami, oszustwami, milionowymi malwersacjami i łamaniem najbardziej podstawowych zasad funkcjonowania urzędu. Najwyższego Urzędu prawa w państwie.

Wczoraj cały Sejm przegłosował i i przyjął wszystkie (bodaj 14 lub 15) punkty oskarżenia, łącznie z końcowymi zapowiadającymi zastosowanie natychmiastowego aresztu prewencyjnego i doprowadzenie oskarżonego prosto do aresztu.

Takiej hucpy, takiego olbrzymiego skandalu polityczno-kryminalnego Polska post-komunistyczna nie znała. Nawet w PRL, gdzie minister każdy (i premier) mogli być na zbity pysk wywaleni decyzją Biura Politycznego PZPR – nigdy od czasów Bieruta aż do Gierka i Kani to się nie zdarzyło. W Moskwie Stalina – tak.

Nigdy w całej historii powojennej Europy takiego skandalu wobec ministra sprawiedliwości nie było. Proszę pomyśleć – najgroźniejszym przestępcą kryminalnym (wedle oskarżenia prokuratora) okazuje się być … minister sprawiedliwości. Włosy stają dębem na głowie. I wstyd mnie, jako Polaka, ogarnia.

To jednak zmusza do dalszej, konsekwentnej refleksji. Dużo większej niż pan Ziobro i miliony malwersowane przez niego – tym detalem, karą i zadośćuczynieniem zajmą się teraz sądy polskie. Ale kto, jakie sądy zdejmą tą cuchnącą chustę wstydu z naszej, Polek i Polaków, twarzy? Twarzy zbiorowej. Nie tylko zwolenników PiSu. Bo ktos jednak tym ludziom dał władzę; ktoś na nich głosował, wybrał ich do parlamentu, z którego zrobili chlew i bazar uliczny.

Jednocześnie przychodzi inna refleksja: ledwie za kilka dni będzie 11 listopada – święto Niepodległości, odzyskania tej niepodległości po 123 latach niewoli i rozbicia państwa na trzy obce administracje państwowe, trzy różne bardzo od siebie systemy polityczno-cywilizacyjne. Symbolem tamtej pracy (nie jedynym i wyłącznym, ale z nim to hasło ’11 Listopada 1918’ się niejako automatycznie wiąże) był Józef Piłsudski, często też nazywany Komendantem, albo Marszałkiem. Co by zrobił z takim Ziobrem Pan Marszałek? Przypomnijcie sobie, co zrobił Naczelnik Piłsudski ze skłóconymi posłami na Sali Obrad. Szablą nie posiekał, ale kopniaków i kuksańców nie żałował. Zwłaszcza, że było to dość krótko po strasznym mordzie politycznym na pierwszym Prezydencie Rzeczypospolitej w Zachęcie warszawskiej. Nie, zamachowcem nie był szalony malarz – mordercami była skrajna polska prawica, która tą atmosferę w kraju stworzyła. To ona włożyła w dłonie tego szaleńca naładowany rewolwer.

Tak, jak teraz ‘Zbigniew Ziobro’ nie jest jednym osobnikiem, nie jest tym ‘szalonym’ lub ‘kryminalnym’ wypaczeniem. To system. To atmosfera. System, który narodził się w 2015 roku.

Dmowski stał za plecami Niewiadomskiego w dniu zamordowania Narutowicza. Za plecami Ziobry stoi Kaczyński. Nie pamiętacie Prezydenta Gdańska, którego ten system skrajnie-prawicowej nagonki zamordował? Nie pamiętacie tragicznego listu Szarego Obywatela z Krakowa, który na Placu Defilad dokonał aktu samospalenia?  Nie, nie był umysłowo chory. Jeżeli cierpiał na cokolwiek, to była to wyższa od przeciętnej wrażliwość obywatelska, przywiązanie do praworządności, uczciwość ludzka.

Kiedy organizowaliśmy protesty anty-pisowskie w Vancouverze, w Toronto, w Calgary, w Montrealu, gdy współprzewodniczyłem tej honorowej akcji demokratycznej Polonii kanadyjskiej – nie przyszło mi do głowy, by iść dalej. Prowadzić akcje tak długo, aż ten boa-dusiciel demokracji nie zostanie zaduszony politycznie. Zaduszony politycznie znaczy kompletnie zdelegalizowany. PiS to organizacja wroga Polsce i zagraża witalnym interesom państwa polskiego. Jest wrzodem, czyrakiem na ciele kraju. Myśleliśmy: odsunąć ich od władzy, pokonać w wyborach. Nie, to był błąd – w wyborach pokonuje się przeciwników politycznych, ale przeciwników, którzy podobnie jak my, wyznają zasadę świętości podstaw demokratycznych, a filarem demokracji jest praworządność i wyraźny rozdział trzech filarów władzy: ustawodawczej, wykonawczej, sądowej.  Natomiast PiS od samego początku to zamordował lub sprawnie i skutecznie ten system obezwładnił. Metodami parlamentarnymi – wszak nie konstytucyjnymi – uczynił z Polski republikę bananową i państwo dyktatorskie. Wzory szły bezpośrednio z Rosji i carskiej, i breżniewowskiej, a na końcu już bezpośrednio putinowskiej. Rosji azjatyckiej, tatarskiej. Nie europejskiej.

Logika wskazuje, że taką partię należy zdelegalizować. Śmieliśmy się, że to obśliniony i niechlujny stary dziad, homoseksualny homofob (nie mogę określić go, jako geja, gdyż to określenie zakłada akceptację siebie i jest samookreśleniem pozytywnym) – a to szczwany lis, bity na cztery kopyta lucyfer, który dążył do zniszczenia polskiej europejskiej demokracji, gotowy podpisać każdy cyrograf z każdym diabłem i każdym szarlatanem w komży czy mundurze wojskowym. Cel uświęca środki. Do tego msze męczeńskie i spacery z krzyżami po tragicznej śmierci brata w wypadku, schody do nikąd na placu Zwycięstwa. Tak, po trupie brata do władzy absolutnej. To jest Jarosław Kaczyński. To i chrapka na przywłaszczanie sobie olbrzymich majątków. Bo to nie jest autokrata-asceta. To autokrata- krezus. Belweder wyglądający, jak Kreml Putina?

Trzeba wrócić do sedna tezy: czy państwo demokratyczne można rozwalić od wewnątrz bez krwawej rewolucji? Można. Ale właśnie wtedy niezbędne jest zbudowanie partii politycznej, która zdoła wejść dość licznie (slogany i przekupywanie strategicznie wybranego elektoratu) do parlamentu i w tym parlamencie zacząć (używając parlamentarnego ergo demokratycznego systemu większości) ten system parlamentarny likwidować. Ważnym elementem jest newralgiczne, chirurgiczne wręcz upolitycznienie i wykastrowanie tzw. trzeciej władzy – sądów. Vide: Trybunał Konstytucyjny a następnie obsadzenie swoimi Sądu Najwyższego.

W Rzymie Neron podpalił Rzym, by oskarżyć o pożar chrześcijan i następnie zrobić z nich szeregi płonących pochodni, zaś gasząc pożar zyskać uznanie plebejuszy i pospólstwa a samemu być uznanym, jako zbawiciel i heros. Te pospólstwo kupił tanimi atrakcjami i odpustami, które zapewniły mu uznanie nawet, gdy robił widowiska z zawieraniem dwóch małżeństw z dwoma kolejnymi chłopcami-dziećmi po uprzednim wykastrowaniu ich. Cóż, przekupiona gawiedź na takie drobiazgi uwagi nie zwracała, zwłaszcza, gdy publiczne śluby z tymi dziećmi były okazją dla darmowych publicznych popijaw i rozdawaniu grosików dla biedoty. Tak i panu z Nowogrodzkiej w Warszawie darowano Misiewicza (fakt – Misiewicz był pełnoletni i katastrowany nie był: pan Jarosław inaczej niż Neron zaspakajał swoje hucie). Na wszelki wypadek zamiast żywych pochodni i widowisk w Koloseum – zorganizowano msze smoleńskie, pochody z krzyżem, ostentacyjne całowanie po rękach handlarza używanych samochodów w komży zakonnej, pogrzeby szczątek brata w grobach królewskich – a na końcu monumentalne Schody Do Nikąd z czarnego marmuru w najbardziej reprezentacyjnej części Warszawy. Czy ktoś zwrócił uwagę, że od tych ‘schodów do nikąd’ jest nie więcej niż 7-8 minut spacerem do Zachęty? Tak, tej gdzie padły strzały do pierwszego Prezydenta Rzeczypospolitej … 

Teraz jest pan były minister Ziobro. Czy Kaczyński podrzucił go sprytnie w charakterze całopalnej ofiary? Żywej pochodni, jak Neron chrześcijan? Macie durnie, mścijcie się na nim! Ja będę go nawet publicznie bronił ze wzgórza Kapitolińskiego na Wiejskiej, tak by widowisko było ciekawsze, okrzyki głośniejsze. W ten sposób wzmocnię własne szeregi pretoriańskie i odczekam w gotowości dwa lata, by szturm końcowy, wieńczący me dzieło, przeprowadzić!

Fantazja mnie poniosła? Bynajmniej. Zapewne tu i tam przerysowałem, dodałem kolorów ostrych. Jak się opisuje widowiska rzymskie nad Wisłą a nie Tybrem, to trochę swady i przesady ominąć nie sposób. Ale hydrze się nie grozi palcem, nie chowa się jej do tekturowego pudełka. Hydrze łeb trzeba uciąć, bo ukąsi i wleje swój jad do rany ofiary.

Teraz, w rocznicę odzyskania niepodległości sto siedem lat temu i suwerenności trzydzieści siedem lat temu jest czas na prezent godny naszego kraju – zdelegalizować ruch, który jest przykładem demolowania kraju dla prywaty, być może w konszachtach z naszym odwiecznym wrogiem – Rosją. Teraz, gdy kataklizm wojenny jest u naszych bram należy być zdecydowanym i bezpardonowym. Panie ministrze sprawiedliwości – czas silniej i mocniej dzierżyć czapkę prokuratorską. Oskarżenie będzie trudniejsze niż oskarżenie wobec tego zniesławionego Ziobry. Ale stawka jest wyższa też. Stawką jest Polska. Pan Jarosław Kaczyński zorganizował w Parlamencie Polski siatkę przestępczą. Bezpieczeństwo państwa wymaga by ją rozwiązać i zdelegalizować.

Jeśli porównanie z Neronem wydać się może subtelniejszemu czytelnikowi zbyt ostre, to służę mniej okrutnej wyobraźni: pan Kaczyński i Spółka z ograniczoną odpowiedzialnością do odpowiedzialności doprowadzona być powinna.  Nie szukajmy wzorów szalonego Imperatora Rzymu. Przywołajmy wizję Augiasza i jego stajni. Kaczyński vel Augiasz uczynił z Sejmu stajnię cuchnącego smrodu. Niezbędny jest współczesny Herkules, który tą stajnię oczyści.  

 Herkules w swej pracy użył strumienia dwóch rzek. Ja sugeruję Odrę i Wisłę zostawić w spokoju, a do zmycia Sali obrad sejmowych wykorzystać sikawki wozów ochotniczych straży pożarnych, zakupionych za nielegalne pieniądze przez niejakiego szeryfa Ziobro. Niech się w końcu do celów zbożnych przydadzą.   

Przerywnik epistemologiczny

Przerywnik epistemologiczny

Człowiek gubi rzeczy, ludzi, swoją przeszłość. Ot, taki roztargnieniec. 27 maja spisałem kilka słów w jednym z moich licznych notesów. Następne dni działo się wiele rzeczy ważnych i o tej zapisce zapomniałem.  A ‘do szuflady’ tylko pisać nie mam zwyczaju.  Inna sprawa, że mam tych notesów, zeszytów zbyt wiele i trudno spamiętać, który wczoraj do plecaka wrzuciłem. Jak napisałem – roztargnieniec, roztrzepaniec. 

By zabawniejsze było, ten zapis zagubiony  był o … zgubionych dwóch dniach, LOL. A poprzedzał go wpis interesująco pozytywny z 30 kwietnia. Naturalnie pozytywny, bo pisany przy kufelku piwa w sąsiedzkim barze obok domu. W konkluzji tego wpisu pozytywnego z końca kwietnia też błąd zrobiłem, ale był to już błąd czysto emocjonalny. Pisałem o dwóch krajach: Kanadzie i Polsce i wyrażałem moje serdeczne do nich przywiązanie i ich uznanie, jako przykłady dobrych krajów.

Kilka dni później były w Polsce wybory prezydenckie. Z masy kandydatów Polacy wybrali na prezydenta idiotę (to się zdarza) i sutenera (to już nie). Po blisko pół wieku niemieszkania w Polsce na stałe, obliczenia i wyobrażenia o niej rozminęły się z rzeczywistością. Przez ponad tysiąc lat Polska miała wielu króli, władców i prezydentów. Niektórzy może najmądrzejsi nie byli – ale naganiaczem dziwek do tej pory żaden. Do tej pory.

O, pewny jestem i to naturalne, że zawód sutenera miał się w Polsce tak dobrze, jak w we wszystkich chyba krajach. Ale wybrać jednego na prezydenta?  To chyba jednak ewenement. To, dlaczego jedną z jego pracownic nie zrobić, bo ja wiem? Marszałkinią Sejmu? Premierową? Ruch będzie w interesie.

Tym sposobem mój obraz starej ojczyzny i jej mieszkańców uległ poważnym zmianom.  Teraz Sąd Najwyższy ma badać sprawę, bo ponoć doszło do poważnych oszustw w liczeniu głosów. W jaki sposób przy niezależnych Komisjach Wyborczych?  Ale wszystko, jak wiemy, jest możliwe. Zwłaszcza w sprawach niemożliwych.

 Koniec wstępu – wracamy do moich zgubionych zapisków.

               3o kwietnia, 2025

Za barem. Sam z kufelkiem ciemnego ale. Dawno sam nie zaprosiłem siebie na piwko. Jedno wystarczy – i tak mam silne zawroty głowy po wypadku i bez piwa. Wszak to jedno smakuje bardzo, a z baru mam ledwie tyko przejść przez ulicę i jestem pod domem.

Wieczór ciepły. Bywalcy starsi ode mnie próbują swoich sił przy mikrofonie. Z rezultatem podobnym do opery, na jakiej byłem kilka dni temu: jedni świetni, inni zdecydowanie nie, LOL. Ale z zapałem.  Ktoś gra bardzo ładnie na harmonijce. Letni wieczór w popularnym barze. Bywałem tu kilkanaście lat temu, to bywam i teraz.

Rekuperacja po-wypadkowa nie idzie ani do przodu, ani do tyłu. System przestał działać, lub działa na zasadzie przypadku.  Naturalnie ci, którzy mają własnego lekarza domowego są w nieco lepszej sytuacji. Ja nie mam. Zabawne jest , że kilka tygodni temu dostałem pismo z Nowej Szkocji, że zostałem stałym pacjentem lekarza X … rok po mojej wyprowadzce z Nowej Szkocji nad brzeg drugiego oceanu. Może, kak wyjadę do Polski za rok-dwa, to dostanę pismo, że mam stałego lekarza w Vancouverze?

Mimo wszystko to jest piękny kraj. Kocham jego oszałamiającą naturę i jego etniczny wachlarz z całego globu. Mimo zadrażnień, ta mozaika pracuje zgodnie i pogodnie.

W zasadzie mógłbym mieszkać w jakimkolwiek kraju, gdzie panuje demokracja, ale Domy mam tylko dwa: Kanadę i Polskę. Przyznaję, że bardzo różne. To już jednak efekt ich bardzo różnej historii.  Oba są piękne na swój specyficzny sposób.

               27 maja, 2025

Zgubiłem dwa dni. Drobiazg, tylko dwa. Prawda? Taki Przerywnik Epistemologiczny, ale irytujący.  No, bo  czy mam się cofnąć w czasie, czy przeskoczyć czas o czterdzieści osiem godzin? Początkowo się tym nie przejmowałem zbyt: dwa dni! Co to jest dwa dni w miliardach niezliczonych dni Wszechświata?!

Teraz wpadłem jednak w panikę:  całe dwa dni! Jeśli to były właśnie te dwa, w których w odległych galaktykach miała się narodzić nowa supergwiazda dająca początek nowych planet, nowych cywilizacji szczęścia i spokoju?

I teraz, co? Już nigdy? Wpadłem w przerażenie. Pobiegłem do Antykwariatu Rzeczy Zagubionych prowadzonego przez dwóch Siwych Mędrców.

Zacni panowie, ratujcie!

krzyknąłem. I dalej tłumaczę:

Przez zamęt, nieuwagę, roztargnienie własne spowodowałem powstanie Przerywnika Epistemologicznego. To może grozić katastrofą kosmiczną, co robić? Zniszczyłem nieistniejące jeszcze cywilizacje Edenu.

Starzy Mędrcy cicho się naradzili i przynieśli dwie wielkie Księgi Inwentaryzacyjne. Przeglądali strony, szeptali między sobą, a w końcu uśmiechnęli się do mnie:

Proszę się nie martwić. Nie spowodował pan żadnej tragedii, bo zapis i opis wiedzy trwa nieustannie od początków świata. Zaś proces, który trwa nieustannie z natury swej nie może mieć przerwy, pauzy. Pańskie roztargnienie, jakkolwiek nieprzystojące mężczyźnie w dojrzałym wieku, nie ma jakichkolwiek przymiotów tragiczności ani metafizycznej straty.

Powróciłem do domu uspokojony,  sprawdziłem przez okno, że gwiazdy odległe dalej świecą i położyłem się spać. I nagle, trach! Budzę się z przerażeniem: a cóż, jeśli ci Mędrcy są z Czasu już po powstaniu tego Przerywnika i pojęcia nie mają, że był przedtem Czas inny, czas, gdy trwały i żyły w nas marzenia o Edenie i raju szczęśliwości?

Pot zimny mnie oblał. A może zwyczajnie oszalałem? Ostatecznie, to naprawdę tylko dwa dni głupie. Jak rano wstanę to poszperam w kieszeniach i szufladach. Gdzieś pewnie leżą, no bo jak można być aż tak roztargnionym żeby całe nowiutkie, nie używane dni zgubić?

I to tyle na teraz. Ale ostrzegam – nie gwarantuję, że ich gdzieś nie zgubiłem, więc na spacerach patrzcie pod nogi – a nuż leżą sobie na chodniku dwa nowiutkie, niestargane dni. Mogą się przydać.

Świat Donalda Trumpa

Elon Musk czy Donald Trump?  Kto z nich jest głównym architektem największego zagrożenia pokoju światowego od czasów Kryzysu Kubańskiego?

Bez względu na wyjątkowo ohydną osobowość najbogatszego (jakby w tej grupie multimiliarderów miało to jakiekolwiek znaczenie) człowieka na świecie, ja uważam, że Trump, jako prezydent światowego mocarstwa, ponosi odpowiedzialność największą.  To on jest tym, który decyzje podpisuje, on dowodzi armią, on jest kapitanem tego statku nazywanego „Ameryka”. Niestety, jego megalomania nie zna granic. Porównać ją można jedynie do jego arogancji i ignorancji niespotykanej w skali do każdego obecnego dyktatora – z tych ważnych i istotnych dyktatorów (Chiny, India, Brazylia, i tak nawet Rosja). O mniejszych kacykach wspominać nie ma sensu, bo w skali ich znaczenia dla pokoju światowego, jest to bliskie lub poniżej zera. Być może z pominięciem tego potwora Północnej Korei, ale on może wywołać jedynie katastrofę w swoim rejonie Azji – o jego możliwościach pokonania (i w jakim celu?) Ameryki Północnej, Europy czy Ameryki Południowej szkoda nawet rozmawiać. Są żadne.  

Najlepszym przykładem kompletnej ignorancji Trumpa jest właśnie Kanada i jego kuriozalne, wręcz nienormalne, ‘propozycje’ wobec Palestyńczyków i budowa ‘riviery’ w Gazie.  I oczywiście skandaliczne ‘rozmowy pokojowe’ z Rosją o zakończeniu wojny w Ukrainie – bez udziału Ukrainy.

Zacznijmy od Kanady. Trump przegrał ‘wojne amerykańsko-kanadyjską’ w trakcie jego pierwszej kadencji. Można ten absurd amerykańsko-meksykańsko-kanadyjski nazywać i oceniać, jak się chce. Fakt pozostaje faktem, że Trudeau tamtą batalię wygrał i wygrał w spektakularnym stylu. A zadufany w sobie i arogancki pajac, jakim bez wątpienia Trump jest nigdy mu tego nie mógł darować.

Kanada jest idealnym i najlepszym z możliwych partnerem USA. Była od XIX wieku bez przerwy. Nie tylko, jako przyjazny sojusznik – jako olbrzymie zaplecze bogactwa naturalnego Kanady, które bez problemów było zawsze łatwo dostępne głodnemu wiecznie olbrzymowi amerykańskiemu. Mało jest przykładów na świecie tak bliskiej współpracy gospodarczej, ekonomicznej i politycznej (w tym militarnej), jak współpraca amerykańsko-kanadyjska. Poza może wieloletnim problemem handlu drewnem, który od długich lat jest przedmiotem zatarć. Ze względów naturalnych zasoby drzewostanu, a już zwłaszcza tzw. ‘starego lasu’ (dużych, dorosłych i dorodnych drzew) sa o wiele większe i tańsze w Kanadzie niż w wysoko zurbanizowanych i uprzemysłowionych Stanach. Ostatecznie Kanada jest obszarowo większa od USA, a ludnościowo dużo mniejsza. Ale to tylko jeden niezbyt aż tak ważny przykład. Pod każdym względem jest partnerem niezwykle gospodarczo wartościowym dla USA. Bez specyficznego ciężkiego oleju bitumicznego – Ameryka byłaby w poważnych problemach energetycznych.  Mimo, ze sama ma tegoż duże zasoby też. Ale ani wystarczające dla energochłonnej gospodarki amerykańskiej, a z tych, które eksploatuje duża część nie nadaje się do rafinerii amerykańskich nastawionych właśnie na ten olej bitumiczny. To jedynie jeden z licznych (ale najbardziej newralgiczny dla gospodarki amerykańskiej) bogactw naturalnych niezbędnych dla przemysłu amerykańskiego. Naturalnie te więzy gospodarcze idą w obie strony. Kanada jest bardzo (zbyt zdaniem moim) chętnym i ustabilizowanym klientem produktów gospodarki amerykańskiej, czy to naturalnych (owoce, warzywa, wszelkie produkty żywnościowe – na ogół dużo gorszego gatunku niż kanadyjskie) czy przemysłowych (większość uzbrojenia armii kanadyjskiej, samoloty (tutaj wymiana jest w obie strony), samochody. Wymieniać można w nieskończoność. Trudno chyba znaleźć dwa państwa złączone specjalnym układem wymiany handlowej (umowa trio-państwowa USA- Kanada-Meksyk), tak intensywnie i organicznie złączonym, jak te gospodarki właśnie. Naturalnie elementem nierozłączne z tym związanym jest obopólna turystyka miedzy tymi narodami przynosząca setki milionów towarów dla tych partnerów.  Dla Trumpa jest to rozumienie zbyt skomplikowane. Kompletnie go takie stosunki nie interesują. On widzi to jedynie w pryzmacie uproszczonego układu Pryncypialnego Księcia (USA) i wasali (Kanada i Meksyk). Autentyczna historia i wnikające z niej szczególne uzależnienia, umowy, powiązania są czymś, co wykracza poza możliwości jego percepcji. Nie chce mieć partnerów, szuka poddanych. Nowy Habsburg, lub Kaiser. Naturalnie nieistniejąca dziś Korona Imperium Brytyjskiego też by go satysfakcjonowała. Gotów podzielić świat na strefy wpływów i bezustannej ingerencji między Chiny, USA i Rosję. Cała reszta (w tym Europa, której chyba kompletnie nie rozumie i jej nie znosi).

Trump-Gołąbek Pokoju. Temat na satyrę nie kończącą się. Wojny na Ukrainie w ogole by nie było, gdyby to on, a nie Biden był prezydentem. Ale to drobiazg. On ją i tak zakończy.  

Zacznijmy od Konferencji Pokojowej wojny rosyjsko-ukraińskiej. Na szczeblu ministrów spraw zagranicznych. Nie, nie – Ukrainy zapraszać nie będziemy do udziału i rozmów. I zwołamy ją w … Arabii Saudyjskiej. Czemu nie? Do Jałty nie wypada trochę teraz …  (jednocześnie może się jednak uda się z boku namówić Saudyjczyków na osiedlenie na ich rozległych piaskach kilku milionów tych durnych Palestyńczyków. Co, jak co, ale zimno im tam nie będzie), więc Rijad jak ulał. 

Była już kiedyś taka konferencja ministrów spraw zagranicznych. I pewne umowy podpisano. Rosja (wówczas ZSRR) brała w niej udział. Trump (sorry – Adolf Hitler oczywiście!) wyznaczył Joahima Ribbentropa, Putin (sorry – Stalin oczywiście!) Wiaczesława Mołotowa. Dla zabezpieczenia pokoju światowego (naturalnie z tymi wzniosłymi myślami)… i napadli wspólnie na Polskę. Nie, pokoju światowego nie uratowali, a na końcu sami się za łby też wzięli. I Stalin był cwańszy i Adolfa wykończył na końcu. Podobnie, jak Putin jest cwańszy i wyroluje Trumpa, bez cienia wątpliwości.

Jeszcze wcześniej nieco spotkali się w Monachium naiwny brytyjski premier Chamberlain, jeszcze bardziej naiwny francuski Daladier i oczywiści kompletnie neutralny Benittko, Mussolini zresztą. Zjechali się uratować Czechów przed wojną. Nie, Czechów nie zaproszono. Ten może fragment historii, Musk podsunął Trumpowi do przeczytania i stąd zrozumiałe, że Trump Ukraińców na rozmowy w Rijadzie nie zaprosił.

Można tak bez końca. Historia długa ludzkości pełna jest – niestety – takich oszalałych dyktatorów zapatrzonych w siebie i umiejętnych, a zdecydowanie cwańszych i inteligentniejszych doradców tronów, których najczęstszym testamentem są rzeki krwi i cierpienia ludzkiego. Narody wypędzone, przesiedlane, mordowane.

Ale średni poziom wiedzy o świecie, stosunkowy (porównywalnie) wysoki poziom życia i edukacji olbrzymiej masy wielu narodów od ostatniej dekady XX i dwóch pierwszych XXI wieków daje szansę na to, że przetrwamy, pokonamy i przeżyjemy Trumpów, Putinów i Musków (proszę wymawiać dokładnie: m-u-s-k-ó-w nie m-u-z-g-ó-w!).  Inaczej czeka nas zapaść nieopisywalna. Czarna chmura, która może pochłonąć każde światło, jak zapadająca się gwiazda. Nasza wysoko rozwinięta cywilizacja dała nam możliwości niemal globalnego samozniszczenia.

Wydaje mi się, że Europa specjalnie, a szerzej cały tzw. świat zachodniej kultury (tj. tych wyznających główne zasady – tenet – demokracji parlamentarnej) jest w stanie odrzucić te niebezpieczeństwo. Nie dąć się zastraszyć i odmówić udziału w tej niebezpiecznej grze.

Jedno w swej pysze, w swym zarozumialstwie i obrzydliwym samo zachwycie Donald Trump osiągnął. Świat o nim mówi i mówi z lękiem. Lękiem usprawiedliwionym. Ale świat musi i może go odrzucić.  Zadać mu klęskę najgorszą: uśmiechać się, jeśli nie ma możliwości uniknąć tego, to podać mu rękę, gdy sytuacja i protokół tego wymaga – i kompletnie ignorować w swoich własnych decyzjach i decyzjach własnych krajów i grup zrzeszających te kraje. Nec Hercules contra plures, mości Panowie i Panie Obywatele Demokracji.   

Kibol

Paulino Menezes, CC BY 3.0 https://creativecommons.org/licenses/by/3.0, via Wikimedia Comm

Oglądaliśmy niedawno dziwne widowisko na ulicach angielskich miast. Wielu miast. Policja była kompletnie do tego typu igrzysk rozwydrzenia nieprzygotowana pierwszego dnia. Tłumy dyszących nienawiścią rasistów demolowały domy, całe ulice miast angielskich. Wyglądało to, jak jakiś surrealistyczny film Felliniego.

Czy to była prawdziwa Anglia? Nie i tak, niestety. To rzeki tej głośnej, groźnej i wojowniczej fali populizmu, która zalała Europę i Północna Amerykę. Popłuczyny faszyzmu, anty-elitaryzmu zawsze istniejącego w środowiskach nieudaczników, niewykształconych arogantów i ignorantów własnej historii. To jest też efekt pierwszej prezydentury Donalda Trumpa i jego obecnej kampanii wyborczej. Na samym końcu – to efekt bardzo sprawnej kampanii propagandowej, fejkniusów i zwykłego ordynarnego kłamstwa rosyjskiej kadry politycznej. Ale nie można tego po prostu wytłumaczyć ideologią, nawet ideologią zła. To jest też zwykła ordynarna łobuzerka rozwydrzonego kibola. Tak – kibola. Tego wrzeszczącego na współczesnych widowiskach rzymskiego Colosseum kibola, wyrywającego deski z ławek stadionowych, który chce piwska i rzuca potem butelkami po tym piwsku w kierunku zawodników przeciwnej drużyny. To widok zwykłego chama, który korzystając z wolności liberalnej demokracji – okłada tą demokrację pięściami i kopniakami. Na meczach w Krakowie, w Warszawie i na meczach w Nottingham.

Znam tego kibola. Widziałem tych chamów i ich zachowanie. Nad ranem zachlanych, zaszczanych, zarzyganych i zasranych. Widziałem ich przewracających się i tarzających w tej swojej śmierdzącej kloace, w posoce.

Nie w tym roku, kilka lat wcześniej. Był 2018, moja ostatnia podróż z Kanady do Polski. Specjalnie tak ułożyłem loty by mieć cały dzień, wieczór i noc w moim ulubionym Amsterdamie, który kocham i odwiedzałem wielokrotnie. Uwielbiam łazić tymi wąskimi uliczkami zaczynającymi się zaraz za pierwszą pętlą tramwajową koło Dworca Głównego. I tak było tym razem: wzdłuż tych okien Muzeum z dziełami sztuki flamandzkiej, gdzie czekałem czy aby któryś z tych mieszczan nie wylezie w swoim berecie z ram obrazów Rembrandta, potem spacer na kanałem obok, w tej dziwnej mini-dzielnicy żywych wystaw ‘pań rozkoszy’, zaraz dwa kroki od kamienicy, w której pisała swoje pamiętniki Ann Frank.

Nie chciałem tracić nocy w hotelu, bo odlot miałem wcześnie rano, więc przełaziłem i noc. Późnym wieczorem zaszedłem do znajomej restauracji-klubu. Właściciel był nadzwyczaj sympatyczny, rozgadaliśmy się i on poszedł do kuchni zamówić jakiś specjalnie dla mnie posiłek. Dowiedziawszy się, że rano mam odlot … zaproponował spędzenie krótkiej nocy nie w tym klubie a u niego. Nietrudno było się domyśleć, że noc pewnie miała być bezsenna i tak, LOL. Najgorsze, że był mężczyzną przystojnym, atrakcyjnym – niestety. I co tu dużo gadać, połechtało to moją próżność. Skłamałem, że na chwilę muszę obok gdzieś wyskoczyć – i zwiałem, jak tchórz. Mężczyźnie w moim wieku nie przystoi zachowywać się, jak sztubak. Niestety, tak się zachowałem i zamiast po prostu podziękować i odmówić – zwiałem. Idąc wąskimi uliczkami, które w środku nocy wyglądają jednak inaczej – straciłem orientację i gdzie nie skręciłem widziałem, że idę w rewiry mi obce i dalsze od dworca. Zawróciłem i chyba we właściwą stronę, bo znowu sporo było nocnych barów z bardzo głośną klientelą młodych ludzi wrzeszczących na całe gardło z charakterystycznym brytyjskim akcentem. W zasadzie te wrzaski-rozmowy ograniczały się do tych samych regularnie 3-5 słów. W niczym bogactwa literatury angielskiej nie zawierających. Kilka razy ‘zwracano się’ do mnie. Czasem zapraszająco, czasem czymś w rodzaju polskiego ‘co się gapisz głupi h-u’ lub podobnie. Bezsensowne podejmowanie rozmowy lub rozbicie łba jakimś wolnym krzesełkiem nie byłoby dobrym pomysłem, bo jednak byłem sam a oni w grupie. Pomijając fakt, że wiekowo mogli być moimi synami. Nie ma nic gorszego niż na trzeźwo mijać co krok pijanych pętaków zaczepiających cię, bez znaczenia czy wrogo, czy koleżeńsko. Znałem Amsterdam, znałem jego nocne życie, ale tak głośno, wulgarnie nie wewnątrz klubu a na ulicy nie pamiętałem. Coś się zmieniło. Postanowiłem przejść spokojniejszymi uliczkami w kierunku dużego charakterystycznego hotelu Krasnapolsky do znajomych okolic, zajść na szklaneczkę piwa w znajomym klubie i iść na dworzec wcześnie rano by podjechać do lotniska. Zobaczyłem z daleka starszego pana w eleganckim wieczorowym garniturze, z laseczką (nie, to nie było moje odbicie w szybie wystawowej, LOL). Podszedłem i spytałem po angielsku, jak najłatwiej dojść do hotelu Krasnapolsky. Spojrzał na mnie z niesmakiem i powiedział: tak, przyjeżdżacie tu z Londynu tylko żeby pić i robić awantury, a potem do hotelu i rano z powrotem na wyspę. A żeby choć spytać, gdzie jest nasz Pałac Królewski, aby choć zobaczyć, jak pięknie wygląda i gdzie nasza królowa mieszka. Nie – tylko gdzie hotel lub bar. Byłem zaskoczony jego zdenerwowaniem i obcesowością. Odpowiedziałem tylko, że nie jestem z Londynu, a z Kanady i po prostu trochę się zagubiłem. Pan natychmiast się zmienił i przeprosił za zdenerwowanie, zaoferował, że kawałek podprowadzi. Wyjaśnił też, że są już (mieszkańcy Amsterdamu) zmęczeni tymi najazdami hord młodych Brytyjczyków każdego weekendu, burdami, wrzaskami i awanturami. A już nie daj Boże mecz piłki nożnej, bo to dzień sądny. I przeklina ten tunel pod kanałem La Manche, bo samolotami tylu by ich nie zjeżdżało tu. Podprowadził mnie pod sam hotel i pożegnał się życząc dobrej nocy. Poszedłem do tego znajomego baru, wypiłem piwko i skierowałem się do dworca. Już na schodach od ulicy siedziały grupki pijanych brytyjskich kiboli. Niektórym towarzyszyły równie zalane dziewczyny, ale głównie chłopcy. O mało się nie wywróciłem wdeptując na zalany wymiotami stopień schodów. Na peronach było gorzej, wymiotowali i sikali, gdzie stali. Tyle, że już nie byli tak głośni. Byli zmęczeni i powoli zaczynał dokuczać chyba kac. Ale wyglądało to jak scena z jakiejś remizy strażackiej czterdzieści lat temu w jakiejś zabitej dechami wiosce w Peerelu tyle, że wyolbrzymiona karykaturalnie, a nie z dworca w centrum dużego miasta europejskiego. Cuchnęło strasznie. W pewnym momencie zobaczyłem kogoś, kto wyglądał na pracownika dworca. Podszedłem i spytałem, dlaczego nie zawiadomią policji. Wzruszył ramionami i powiedział – nasza policja nie ma tylu cel, a te co ma już są zapełnione ich kolegami. Po pierwszym pociągu zmyją perony maszynami i ulicę przed dworcem. Był zrezygnowany i niechętny na rozmowę. Odetchnąłem z ulgą, jak wysiadłem na lotnisku.

Tak, nazywajcie ich jak w danej chwili wygodniej lub pasuje. Ja ich nazywam wszystkich kibolami. Są w każdym kraju, choć Anglia dochowała się wyjątkowo wielu. Jak jest wygodniej politycznie nazywa się ich rasistami, faszystami, populistami. Bzdura – to zwykłe chamy szukające okazji do rozróby. Naturalnie, że nienawidzą (w Europie i Ameryce Południowej) kolorowych emigrantów. Bo ci emigranci pracują, kupują tanie domki i je remontują, są dużo lepiej wykształceni niż ci kibole, są grzeczni. Ci, którzy są uchodźcami to biedacy bez niczego, z krajów wojny lub przerażającej nędzy. Ci nie są wykształceni i dostają rządową skromną zapomogę, ale są grzeczni, trochę wystraszeni. Podejmę każdą pracę i za uciułane pieniądze wykształcą swoje dzieci na doktorów, inżynierów, bankierów, biznesmenów. Aby nigdy nie musiały przechodzić takich upokorzeń, jak ich rodzice. ‘Kibole’ ich za to właśnie nienawidzą. Za to, że nie chlają jak oni w pubach, że mogą swoje nieudacznictwo i niższość usprawiedliwiać właśnie tymi emigrantami, którzy żyją z ich podatków (mimo, że ‘kibole’ podatków płacą bardzo mało, bo nigdy żadnym sukcesem profesjonalnym nie mogą się pochwalić). Jeśli potem jakaś ładna Polka czy Angielka zakocha się i wyjdzie za mąż za przystojnego kolorowego lekarza lub prawnika zamiast za takiego kibola po szkole średniej – to naturalnie podstawa do oskarżenia, że kradną im ich dziewczyny. Mimo, że te dziewczyny nigdy by za takiego prostaka kibola i tak nie wyszły.

Faszyści, narodowcy? Tak, oni lubią, jak ich się tak nazywa. To daje im pewnej politycznej powagi, znaczenia. A ile pism twórcy polskiego ruchu narodowościowego przeczytali? Które z dzieł prof. Ledóchowskiego (nota bene autentycznego obrzydliwego faszysty)? Żadnego, nic. Zilch. Może co niektórzy znają kilka haseł obracających się stale gdzieś na fejsbuku, w telewizji – ale to wszystko. Ich dziewiczego mózgu nie zepsuł gram myślenia krytycznego, niezależnego. Wszystko dziewice orleańskie, psiakość.

Pamiętacie bardzo niedawne, za czasów władzy Karła z Nowogrodzkiej, Marsze Niepodległości Mostem Poniatowskiego w Warszawie? Te szturmówki biało-czerwone w dymach petard, te dzikie wrzaski? I tą bezradną policję. Jeśli gdzieś ta policja usiłowała się im przeciwstawić to właśnie te szturmówki zamieniały się błyskawicznie w groźne narzędzia walk ulicznych. Pamiętacie polowania tych bojówkarzy na młodych chłopaków, którzy ośmielili się Niepodległość świętować wolnością osobistą, zróżnicowaniem postaw, orientacji, kolorów skóry? Pamiętacie, jak spalono piękną tęcze na Placu Zbawiciela? Czuli się zresztą wówczas autentycznie bezkarni. Prokuratura Ziobry ich ścigać nie miała zamiaru – przeciwnie, wspierać, gdzie mogła. W imię ‘wolności zgromadzeń’. Zresztą ten pochód nienawiści prawie prowadził w czołówce sam pan Prezydent Najjaśniejszej ze świtą, Duda niejaki.

Pamiętacie groźne szeregi bojówkarzy Młodzieży Wszechpolskiej w mundurach, z wielkimi flagami maszerujące zdyscyplinowanym szeregiem wprost do głównej nawy kościelnej w Częstochowie? Takie same szeregi, które biły oficjalnie kijami na ulicy w Białymstoku skromny Marsz Równości. Wyglądali zachowywali się, jak Komando Hitlerjungen. Potem, na progu Katedry w Białymstoku, wracających wprost z tej ciężkiej roboty bicia i kopania dziewczyn i chłopaków z tego Marszu Równości – witał ich błogosławieństwem i zapraszał na mszę gospodarz tej katedry. Ci zorganizowani bojówkarze, umundurowani to raczej bardziej świadomi swego celu autentycznie faszyści. W dużej części wywodzący się z tych ordynarnych środowisk kibolskich. Zdecydowanie to nie członkowie jakiejś Wszechpolskiej korporacji studenckiej. Ich uniwersytety to knajpy i burdy.

Łatwo zapominamy. Bo tak wygodniej chodzić na spacery po ulicach w mieście, przechodzić obok tych świątyń, mijać sąsiadów, których dzieci w tych bojówkach brały udział.

To ci sami mentalnie, którzy dokonali takich szokujących awantur ledwie kilka dni temu w Wielkiej Brytanii. Ci sami, którzy sikali i rzygali na peronach dworca w Amsterdamie.

Następnym razem, gdy pan Braun będzie wam banialuki prawił o wonności osobistej (przy pełnym zakazie aborcji, tępieniu ‘różowej zarazy’ i oficjalnym ogłoszeniu Jezusa Królem Polski) – pomyślcie o tym wszystkim. Bo to z tej samej beczki dziegciu się wylewa. Też tej, z której popija pan Bosak starając się wywiadach telewizyjnych i prasowych pokazać twarz umiarkowanego prawicowca europejskiego. Gdyby jednak zastanowić się głębiej, to ten obsrany kibol brytyjski i polski na Poniatowszczaku i ci wybrani do parlamentów politycy ultraprawicowi tworzą tą samą dużą rodzinę, coś w rodzaju rozgałęzionego rodu. Jedni to nieucy, chamy i rozrabiacze uliczni, a drudzy wykształceni na uczelniach, wybierani przez wyborców do parlamentów. Ale są wszyscy kuzynami, spokrewnieni jednymi i tymi samymi genami. Mogą się nie spotykać na rodzinnych obiadach niedzielnych, ale wspierają się. Parafianie tego samego księdza proboszcza.

Świadectwa i oceny polskich polityków. cz.2

Więc przyszedł ten rok 2015. Rok, który rozpoczął chyba najgorszą w Polsce epokę od czasów powstania republiki w 1918. Włączając w to czasy bozów partyjnych lat PRL-u i polityków sanacyjnych po 1935[i] w II RP.

Rok 2015 to autentyczny czas powrotu do ‘świetnej’ przeszłości Najjaśniejszej Rzplitej – czasów rozdawnictwa, przekupstwa przywilejów, tytułów dworskich i publicznych, szastania stale kurczącymi się dobrami tzw. królewszczyzny (tj. dóbr, ziem i lasów należących do Korony, czyli do państwa). Tego wszystkiego, co do upadku tej wielkiej Rzeczypospolitej się przyczyniło najbardziej:  okradanie Skarbu państwa, kupowania i sprzedawania Urzędów koronnych, wojewódzkich, powiatowych. W czasach obecnych te tzw. dobra koronne zamieniły się w zakłady przemysłowe, spółki handlowe, spółki holdingowe i akcyjne w których Skarb państwa miał swoje udziały.

Nie można będzie pominąć w tym wszystkim Kościoła polskiego, jego latyfundiów i silnych związków polityczno-materialnych z władzą rządową.  Hierarchia kościelna stała się siłą polityczną na skale nieporównywalną. Nawet w stosunku do bardzo silnej pozycji hierarchów w okresie sanacyjnym (kardynałowie Aleksander Kakowski, który zachował tytuł Prymasa … Królestwa (sic!) Polskiego, mimo, że ani Królestwa carskiego już nie było ani takiej funkcji; I August Hlond, właściwy Prymas Polski; oraz arcybiskup Krakowa kardynał Adam Sapieha ) – wpływy Hierarchii katolickiej a nawet zwykłych proboszczów parafialnych po 2015 były nieporównywalnie większe. Każda sikawka strażacka  w każdym Zadupiu z pięcioma stodołami i dwoma pijanymi strażakami-ochotnikami miała własnego kapelana. Którego naturalnie utrzymywał na pensji lokalny Urząd Gminny lub bezpośrednio (pijany oczywiście) sołtys. Im wyżej i w im większych miastach – tym apanaże wyższe. Szczytem chyba tej góry lodowej było dwóch profesjonalnych dojarzy Skarbu państwa: biskup polowy, ks. generał Głódź i kaznodzieja (do dupy, jako kaznodzieja, bo był zwykłym ordynarnym partyjnym naganiaczem z ambony) toruński ojciec Tadeusz Rydzyk.  Tych dwóch wydoiło chyba więcej niż cały Episkopat polski. To nie był barok – to było rozszalałe rokoko. Ale nie będę tu Kościoła rozliczał. Kościół i księża nocą nie wkradali się do Banku Narodowego i nie włamywali się do sejfów.  Nie – te pieniądze im dawało Państwo rękoma pisowskich magnatów. Nie rozumieli idioci z PiS i z Kościoła, że wyrządzali sobie niedźwiedzia przysługę. Nigdy Kościół Polski (chyba od czasów trwających blisko 200 lat wojen chrześcijańsko-pogańskich w latach pierwszych Piastów) tak nie opustoszał w ławach kościelnych i faktycznym uczestnictwie w kościelnych obrządkach, jak w tym czasie po 2015. Gdyby nie fakt, że tzw. formalne odejście z Kościoła jest tak strasznie skomplikowane – to Kościół katolicki być może zmalałby do rozmiarów niewiele większych od kościołów protestanckich w Polsce (które nota bene w tym samym okresie nie utraciły takich rzesz wyznawców, bo w tej  procedurze grabienia mienia państwowego udziału nie brały).  

Jak więc kwalifikować te rządy wóca Jarosława Kaczyńskiego i jego premierów, ministrów, bankierów?  Tych Szydeł, Morawieckich, Ziobrów, Radziwiłłów, Gowinów (nie, nie wybaczam mu, bo brał w tym udział bardzo świadomy i bez najmniejszej wątpliwości godnym mecenasem kultury i sztuki polskiej i jej twórców absolutnie nie był, a przy okazji udało mu się dla dalekich kuzynów załatwić głośny przekręt z wawelską ‘Damą z Łasiczką’, za którą państwowa Kasa wydała 108 milionów euro[ii]); Macierewiczów od fruwających brzóz i reszty tych oszołomów, którzy, jak się okazało, byli kuci na cztery kopyta szatańskie.

Więc ta moja kategoryzacja od ‘a’ aż do ‘e’ – aż pięć stopni do wyboru na świadectwo.

Wszystkim – bez wyjątku, bo nikt na taki nie zasłużył – dwa te same stopnie:

  • B – dranie i złodzieje, którzy patrzą za lekkim chlebem i synekurkami za pieniądze podatników;
  • C – ideolodzy, najgorsi z najgorszych. I najwredniejsi, bo jak taki facet czy facetka z misją, to mowy nie ma o jakiejkolwiek dyskusji. O tzw. consensusie, dogadaniu się.

Nie może być mowy o taryfie ulgowej. Nie ma usprawiedliwienia, że idiota nieświadom, co czyni. Wiem, że dla poprawienia własnego samopoczucia moglibyśmy upierać się przy popularnych opisach: Kaczyński to ‘stary, schorowany dziad, który nie potrafi własnych spodni zapiąć, w poplamionej marynarce, niechluj zaczadzony niewiedzą i nieznajomością świata’; że Macierewicz to po prostu ‘wariat i koniec, powinien nosić kaftan bezpieczeństwa, dostał zupełnego pomieszania zmysłów i z praktycznego punktu widzenia nadawał się jedynie do podrzucania Wodzowi od czasu do czasu jakiś młodych Misiewiczów… .

Ale to opisy fałszywe i mijające się z prawdą. Taka uproszczona propaganda strony demokratycznej (bo demokracja też korzysta z propagandy). Byliśmy – jako społeczeństwo – trochę wówczas podobni do starego, głuchego spowiednika w konfesjonale, który nie słyszał co mówi spowiadający się i dawał wszystkim te same rozgrzeszenia: zmów synu/córko trzy Zdrowaśki i dwa Pater Noster a będzie ci darowane. I dla chłopaka, który ukradł dwa cukierki w sklepie i dla bandziora, który pobił własną babcię, bo mu nie chciała dać całej swojej renty. Tak było nam łatwiej – bo wstyd się było cholera przyznać, że jako naród tych ludzi my wybraliśmy. Bo wybraliśmy. Wygrali wybory – bez sowieckiego nagana i hitlerowskiego lugera.

Ale

Ale. Zawsze jakieś ‘ale’ się gdzieś, kiedyś znajdzie. Ot, taki drobny człowieczek. Niepozorny i niegłośny. Sędzia. I to nawet nie sędzia ‘dobrej zmiany’ PiSu w ich walce z Krajową Radą Sądowniczą. Jeszcze z czasów przedpisowskich, normalnych. Nie jakiś wybitny. Raczej dość przeciętny, może nawet mniej niż przeciętny, bo kariery jako sędzia wieloletni zrobić nie mógł. I nagle, bez hałasu i bez jakiejś nagonki czy kampanii publicznej, sędzia postanowił wyjechać … do Mińska. Nie, nie Mińska Mazowieckiego – do Mińska białoruskiego.  I nie w jakiejś delegacji sędziowskiej, by sprawdzić warunki prześladowanych tam Polaków. Nie. No, może nie wyjechał. Uciekł, przez ‘zieloną granicę’. Jako uchodźca polityczny. Mimo, że nikt jeszcze go nie ścigał. Niejaki pan Tomasz. Tomasz Szmydt. Nie Smith, nie Schmitt. Po prostu Szmydt[iii].


I ten pan właśnie uciekając do Białorusi wszystko zmienił w ciągu kilku ledwie dni. Nagle ze zwykłych złodziejaszków (owszem, na okazałe bardzo sumy, często więcej od sześciu zer na końcu), oszustów i malwersantów – zostaliście wszyscy – zdrajcami. Tak, najgorszym z najgorszych.  Gorszymi od padalców. Zostaliście współczesnymi folksdojczami. Najbardziej i najzwyczajniej donosiliście Rosji za judaszowe pieniądze. Wszyscy, cała ta zgraja pisowska. Ci z tymi rodowodami solidarnościowymi, ci z przeszłością PZPR,  z KORem i ROPCiO za plecami. Boście w tych ruchach nie pracowali dla wolniejszej Polski. Pracowaliście w nich by je od wewnątrz rozpracować. Zwykli, ordynarni zdrajcy wobec najpotężniejszego wroga własnego kraju. Całe to wasze PiS to jedna wielka wylęgarnia szpiegów rosyjskich i wrogów polskiego państwa. Dzięki sprawnie jednak dalej pracującymi służbami wywiadowczymi, agencjami bezpieczeństwa wewnętrznego, ujawniono wasze zbrodnie. I bardzo wdzięczny jestem, że premier Donald Tusk podjął decyzję przekazaniu tej wiedzy dla społeczeństwa. Że nie zamknięto tych ściśle tajnych raportów w sejfie. Że je uwolniono od klauzuli milczenia. Przy takim rozmiarze zbrodni i przy wojnie u granic Polski ta wiedza musiała zostać społeczeństwu przekazana.

Tak to w łeb wzięła moja skala ocen. Tych pięć stopni od ‘A’ do ‘E’. Tych zwłaszcza dwóch najgorszych: dla złodziei i malwersantów i dla ideologów groźnych.  Sądziłem, że najgorszych. A byłem w błędzie.  Zabrakło w tej skali jednej jeszcze oceny, poniżej oceny niedostatecznej.  Oceny ‘Z’. ‘Z’ dla zdrajcy kraju. Oceny na jaką ciężko (ale i suto) zapracowaliście. Wy – główni politycy i twórcy całego PiSu. Nie, nie szeregowi członkowie, których też oszukaliście, bo do głowy im nie przyszło, że coś takiego jest możliwe. Okazało się, że jest. Że jesteście zdrajcami.  Mam nadzieję, że teraz służby nie tajne a jawne wymiaru sprawiedliwości podejmą niezbędne działania, których efektem będzie wokanda sądowa, procesy i wyroki. Wycięcie tego raka jest jedyną możliwą terapią.

Informacje z ostatniej chwili: wbrew wcześniejszym oświadczeniom i rządu i prasy były sędzia Szmydt (były, gdyż Najwyższy Sąd Administracyjny cofnął mu uprawnienia sędziowskie) nie uciekł przez ‘zieloną granicę’ jako uchodźca, a oficjalnie przeszedł konrolę graniczną w Terespolu – jedyne otwarte i czynne przejście graniczne dla ruchu turystycznego (sic!). Był sprawdzony przez Służbę Graniczną i bez problemu przez tą służbę przepuszczony. Nie była to zresztą jego pierwsza wizyta w Białorusi.

W ubiegłym roku tą granicę w ten sam sposób przeszło 3 miliony ludzi, głównie Białorusinów. W tym roku (dopiero maj) już ponad 700 tysięcy ‘turystów’[IV]. Jakby żadnej wojny na Ukrainie nie było. Jakby Białoruś nie była częścią tej wojny, choćby w formie hybrydowej. Dla przypomnienia – Białoruś jest po stronie rosyjskiej w tej wojnie, co dodaję na wszelki wypadek, bo normalny człowiek po tych informacjach mógłby pomyśleć, że jest po stronie ukraińskiej. Coś nie tak albo z wiedzą albo ze zdrowym rozsądkiem władz polskich i kompletny jednak błamaż jesli chodzi o polskie służby wywiadowcze. Rozumiem, że było tak za czasów PiS, ale teraz?!

Nie zmienia to w niczym kwalifikacji moralnej i obywatelskiej pana Szmydta – pozostaje zdrajcą i szpiegiem na rzecz Rosji. Ale bardzo zmienia opinię o sprawczości i prężności państwa polskiego i jego władz. Donald Tusk zmalał w moich oczach o kilka dobrych centymetrów. Bo jednak on jest szefem rządu – nie Dud.-ek, nie jakikolwiek minister ale ten, który ich dobiera i udziela ministerialnych plenipotencji.


[i]  w 1935 roku zmarł Marszałek Józef Piłsudski i rozpoczął się okres tzw. ‘rządów pułkowników’, nazywany też okresem sanacji. Mało chwalebny okres w bardzo trudnym dla państwa czasie.

[ii] https://www.newsweek.pl/polska/polityka/dama-z-gronostajem-ile-polski-rzad-zaplacil-fundacji-czartoryskich/rbgdcd6

[iii] https://www.rmf24.pl/regiony/warszawa/news-tomasz-szmydt-ktory-uciekl-na-bialorus-nie-jest-juz-sedzia,nId,7500597#crp_state=1

[IV] https://www.rp.pl/przestepczosc/art40333621-sedzia-poza-kontrola-sluzb-jak-tomasz-szmydt-wyjechal-z-polskihttps://www.rp.pl/przestepczosc/art40333621-sedzia-poza-kontrola-sluzb-jak-tomasz-szmydt-wyjechal-z-polski

Calendarium of Heroes of Humanity in XX and XXI century

Mahatma Gandhi 1869 – 1948, Father of modern India. Promotor of equal rights for all people of India – regardless of their religious affiliation, Hindu or Muslim.

Martin Luther King 1929 – 1968, leader of the American Black movement for equal rights for all citizens, regardless of colour, race, and origin. Like Mahatma Gandhi represented nonviolent actions to achieve social and political changes. Assassinated.

Desmond Tutu 1931 – 2021, Anglican Archbishop of South Africa. Promotor and active supporter of the end of apartheid and equal rights for all citizens. Laureate of Nobel Peace Prize.

photo by M. Aleshkovskiy

Alexey Navalny 1976 – 2024, political and social activist in Russia. Advocate of democratic principles, free elections, separation of judicial and government branches. Unyielding supporter of human rights in Russia. Opponent of Russia’s invasion of Ukraine. Survived many attempts by the Russian state to assassinate him. Refused an offer of political, safe asylum in the West and returned to his homeland. Arrested shortly after returning. Murdered by Putin in the Russian Far East penal colony on February 16, 2024.

Wąsik, Kamiński i … Sempoliński

Ludwik Sempoliński

Oglądam posiedzenia Sejmu, a już zwłaszcza (ostatnio) posiedzenia Sejmowej Komisji Śledczej, która okazuje się lepsza od wielu tanich kryminałów.

Ale nad to wszystko najbardziej lubiłem zamieszanie wobec dwóch średniego wieku kryminalistów. Światek przestępczy z ‘wyższej półki’. Czasem lepszy nawet niż ten ze starego Bródna na warszawskiej Pradze. Otóż tych dwóch kryminalistów, mimo legalnego wyroku sądowego za czasów poprzedniej ekipy nie siedziało w ogóle. Nawet w areszcie. Pan Prezydent bardzo ich sobie polubił. Co trochę jest niesmaczne, bo i pan Prezydent jest żonaty i żonaci są ci rzezimieszkowi urzędnicy służb wywiadowczych. Trochę taka nadwiślańska wersja Agenta 07. Tyle, że agenciarze nadwiślańscy nie bronili państwa a je trochę tak jakby rozwalali od środka. Po zakończeniu pracy w tych agencjach wewnętrznego wywiadu (współczesna forma UB z lat znanych starszym) agencików wybrano staraniem opiekuńczej partii sprawiedliwości i ziobrystów do Sejmu. Tu ich nikt nie ruszy. A gdy ruszyć się starano poprzez Sądy – to pan Prezydent natychmiast ułaskawił. Okazało się bezprawnie, bo aktu łaski nie można stosować wobec wyroku, który jeszcze nie zakończył swej drogi i nie uzyskał stempelka prawomocności. Przeoczenie. Mógł pan Prezydent naprawić i łaski udzielić ponownie, gdy wyrok był już prawomocny. Ale się uwziął –  jestem Prezydentem Polski i nie będę dwa razy tego samego robił, prawomocny-smoczny, guzik mnie to obchodzi: jak ułaskawiam to ułaskawiam i dupy mi więcej tym nie zawracajcie! Mocny chłop, z jajami (co dla wielu było zaskoczeniem). Ale czasy się trochę zmieniły. Nowa władza do tej władzy doszła i chciała jednak agencików do ciupy wsadzić.  

Więc prezydent, facio sprytny zawołał Wąsika i Kamińskiego do Pałacu Prezydenckiego. Tu wam kochanieńcy nic nie grozi. Do własnej piersi przytulę i od kul uchronię.  A tak ich ściskał, tak obejmował, że aż łzy się zbierały ale i nieco jednak niewygodne zażenowanie mną wstrząsnęło. Ja wiem, słyszałem te legendy o pewnej erotycznej stronie cel więziennych – ale żeby tak publicznie, w Sali pałacu prezydenckiego, przed kamerami?!

I tu mi ten zapomniany a wspaniały, dawno temu zmarły Ludwik Sempoliński się przypomniał. Nienagannie zawsze we fraczku, ze swoimi szmoncesami. Jakże to on pięknie ujął, tą przyjaźń, to oczarowanie, pewien wręcz erotyzm uścisku i opiekuńczości mężczyzny wobec mężczyzny:

„… ten wąsik, ach ten wąsik, ten gest, ten ruch, ten pląsik! Titina, ach Titina – to cała piosnka ma! tralalala la, tralalal la …”  

Już słyszę, jak z płyty starej Pan Prezydent puszczał ten szlagier w Pałacu, emocjonując się sytuacją. I trochę jednak mi żal biednej Pani Prezydentowej … Bo ona wąsika wszak nie ma …

Ruling of the International Court of Justice in a case of South Africa against Israel

45. The Palestinians appear to constitute a distinct “national, ethnical, racial or religious group”, and hence a protected group within the meaning of Article II of the Genocide Convention. The Court observes that, according to United Nations sources, the Palestinian population of the Gaza Strip comprises over 2 million people. Palestinians in the Gaza Strip form a substantial part of the protected group. 46. The Court notes that the military operation being conducted by Israel following the attack of 7 October 2023 has resulted in a large number of deaths and injuries, as well as the massive destruction of homes, the forcible displacement of the vast majority of the population, and extensive damage to civilian infrastructure. While figures relating to the Gaza Strip cannot be independently verified, recent information indicates that 25,700 Palestinians have been killed, over 63,000 injuries have been reported, over 360,000 housing units have been destroyed or partially damaged and approximately 1.7 million persons have been internally displaced (see United Nations Office for the Coordination of Humanitarian Affairs (OCHA), Hostilities in the Gaza Strip and Israel reported impact, Day 109 (24 Jan. 2024)).

47. The Court takes note, in this regard, of the statement made by the United Nations UnderSecretary-General for Humanitarian Affairs and Emergency Relief Coordinator, Mr Martin Griffiths, on 5 January 2024: “Gaza has become a place of death and despair. . . . Families are sleeping in the open as temperatures plummet. Areas where civilians were told to relocate for their safety have come under bombardment. Medical facilities are under relentless attack. The few hospitals that are partially functional are overwhelmed with trauma cases, critically short of all supplies, and inundated by desperate people seeking safety. A public health disaster is unfolding. Infectious diseases are spreading in overcrowded shelters as sewers spill over. Some 180 Palestinian women are giving birth daily amidst this chaos. People are facing the highest levels of food insecurity ever recorded. Famine is around the corner. For children in particular, the past 12 weeks have been traumatic: No food. No water. No school. Nothing but the terrifying sounds of war, day in and day out. Gaza has simply become uninhabitable. Its people are witnessing daily threats to their very existence — while the world watches on.” (OCHA, “UN relief chief: The war in Gaza must end”, Statement by Martin Griffiths, Under-Secretary-General for Humanitarian Affairs and Emergency Relief Coordinator, 5 Jan. 2024.)

48. Following a mission to North Gaza, the World Health Organization (WHO) reported that, as of 21 December 2023: “An unprecedented 93% of the population in Gaza is facing crisis levels of hunger, with insufficient food and high levels of malnutrition. At least 1 in 4 households are facing ‘catastrophic conditions’: experiencing an extreme lack of food and starvation and having resorted to selling off their possessions and other extreme measures to afford a simple meal. Starvation, destitution and death are evident.” (WHO, “Lethal combination of hunger and disease to lead to more deaths in Gaza”, 21 Dec. 2023; see also World Food Programme, “Gaza on the brink as one in four people face extreme hunger”, 20 Dec. 2023.)

49. The Court further notes the statement issued by the Commissioner-General of the United Nations Relief and Works Agency for Palestine Refugees in the Near East (UNRWA), Mr Philippe Lazzarini, on 13 January 2024: “It’s been 100 days since the devastating war started, killing and displacing people in Gaza, following the horrific attacks that Hamas and other groups carried out against people in Israel. It’s been 100 days of ordeal and anxiety for hostages and their families.  In the past 100 days, sustained bombardment across the Gaza Strip caused the mass displacement of a population that is in a state of flux constantly uprooted and forced to leave overnight, only to move to places which are just as unsafe. This has been the largest displacement of the Palestinian people since 1948. This war affected more than 2 million people the entire population of Gaza. Many will carry lifelong scars, both physical and psychological. The vast majority, including children, are deeply traumatized. Overcrowded and unsanitary UNRWA shelters have now become ‘home’ to more than 1.4 million people. They lack everything, from food to hygiene to privacy. People live in inhumane conditions, where diseases are spreading, including among children. They live through the unlivable, with the clock ticking fast towards famine. The plight of children in Gaza is especially heartbreaking. An entire generation of children is traumatized and will take years to heal. Thousands have been killed, maimed, and orphaned. Hundreds of thousands are deprived of education. Their future is in jeopardy, with far-reaching and long-lasting consequences.” (UNRWA, “The Gaza Strip: 100 days of death, destruction and displacement”, Statement by Philippe Lazzarini, Commissioner-General of UNRWA, 13 Jan. 2024.)

50. The UNRWA Commissioner-General also stated that the crisis in Gaza is “compounded by dehumanizing language” (UNRWA, “The Gaza Strip: 100 days of death, destruction and displacement”, Statement by Philippe Lazzarini, Commissioner-General of UNRWA, 13 Jan. 2024).

51. In this regard, the Court has taken note of a number of statements made by senior Israeli officials. It calls attention, in particular, to the following examples. 52. On 9 October 2023, Mr Yoav Gallant, Defence Minister of Israel, announced that he had ordered a “complete siege” of Gaza City and that there would be “no electricity, no food, no fuel” and that “everything [was] closed”. On the following day, Minister Gallant stated, speaking to Israeli troops on the Gaza border: “I have released all restraints . . . You saw what we are fighting against. We are fighting human animals. This is the ISIS of Gaza. This is what we are fighting against . . . Gaza won’t return to what it was before. There will be no Hamas. We will eliminate everything. If it doesn’t take one day, it will take a week, it will take weeks or even months, we will reach all places.” On 12 October 2023, Mr Isaac Herzog, President of Israel, stated, referring to Gaza: “We are working, operating militarily according to rules of international law. Unequivocally. It is an entire nation out there that is responsible. It is not true this rhetoric about civilians not aware, not involved. It is absolutely not true. They could have risen up. They could have fought against that evil regime which took over Gaza in a coup d’état. But we are at war. We are at war. We are at war. We are defending our homes. We are protecting our homes. That’s the truth. And when a nation protects its home, it fights. And we will fight until we’ll break their backbone.” On 13 October 2023, Mr Israel Katz, then Minister of Energy and Infrastructure of Israel, stated on X (formerly Twitter): “We will fight the terrorist organization Hamas and destroy it. All the civilian population in Gaza is ordered to leave immediately. We will win. They will not receive a drop of water or a single battery until they leave the world.”

53. The Court also takes note of a press release of 16 November 2023, issued by 37 Special Rapporteurs, Independent Experts and members of Working Groups part of the Special Procedures of the United Nations Human Rights Council, in which they voiced alarm over “discernibly genocidal and dehumanising rhetoric coming from senior Israeli government officials”. In addition, on 27 October 2023, the United Nations Committee on the Elimination of Racial Discrimination observed that it was “highly concerned about the sharp increase in racist hate speech and dehumanization directed at Palestinians since 7 October”.

54. In the Court’s view, the facts and circumstances mentioned above are sufficient to conclude that at least some of the rights claimed by South Africa and for which it is seeking protection are plausible. This is the case with respect to the right of the Palestinians in Gaza to be protected from acts of genocide and related prohibited acts identified in Article III, and the right of South Africa to seek Israel’s compliance with the latter’s obligations under the Convention.

78. The Court considers that, with regard to the situation described above, Israel must, in accordance with its obligations under the Genocide Convention, in relation to Palestinians in Gaza, take all measures within its power to prevent the commission of all acts within the scope of Article II of this Convention, in particular: (a) killing members of the group; (b) causing serious bodily or mental harm to members of the group; (c) deliberately inflicting on the group conditions of life calculated to bring about its physical destruction in whole or in part; and (d) imposing measures intended to prevent births within the group. The Court recalls that these acts fall within the scope of Article II of the Convention when they are committed with the intent to destroy in whole or in part a group as such (see paragraph 44 above). The Court further considers that Israel must ensure with immediate effect that its military forces do not commit any of the above-described acts.

79. The Court is also of the view that Israel must take all measures within its power to prevent and punish the direct and public incitement to commit genocide in relation to members of the Palestinian group in the Gaza Strip.

80. The Court further considers that Israel must take immediate and effective measures to enable the provision of urgently needed basic services and humanitarian assistance to address the adverse conditions of life faced by Palestinians in the Gaza Strip.

81. Israel must also take effective measures to prevent the destruction and ensure the preservation of evidence related to allegations of acts within the scope of Article II and Article III of the Genocide Convention against members of the Palestinian group in the Gaza Strip.

82. Regarding the provisional measure requested by South Africa that Israel must submit a report to the Court on all measures taken to give effect to its Order, the Court recalls that it has the power, reflected in Article 78 of the Rules of Court, to request the parties to provide information on any matter connected with the implementation of any provisional measures it has indicated. In view of the specific provisional measures it has decided to indicate, the Court considers that Israel must submit a report to the Court on all measures taken to give effect to this Order within one month, as from the date of this Order. The report so provided shall then be communicated to South Africa, which shall be given the opportunity to submit to the Court its comments thereon.

83. The Court recalls that its Orders on provisional measures under Article 41 of the Statute have binding effect and thus create international legal obligations for any party to whom the provisional measures are addressed (Allegations of Genocide under the Convention on the Prevention and Punishment of the Crime of Genocide (Ukraine v. Russian Federation), Provisional Measures, Order of 16 March 2022, I.C.J. Reports 2022 (I), p. 230, para. 84).

86.

1) For these reasons, THE COURT, Indicates the following provisional measures: (1) By fifteen votes to two,

The State of Israel shall, in accordance with its obligations under the Convention on the Prevention and Punishment of the Crime of Genocide, in relation to Palestinians in Gaza, take all measures within its power to prevent the commission of all acts within the scope of Article II of this Convention, in particular: (a) killing members of the group; (b) causing serious bodily or mental harm to members of the group; (c) deliberately inflicting on the group conditions of life calculated to bring about its physical destruction in whole or in part; and (d) imposing measures intended to prevent births within the group; IN FAVOUR: President Donoghue; Vice-President Gevorgian; Judges Tomka, Abraham, Bennouna, Yusuf, Xue, Bhandari, Robinson, Salam, Iwasawa, Nolte, Charlesworth, Brant; Judge ad hoc Moseneke; AGAINST: Judge Sebutinde; Judge ad hoc Barak;

(2) By fifteen votes to two, The State of Israel shall ensure with immediate effect that its military does not commit any acts described in point 1 above; IN FAVOUR: President Donoghue; Vice-President Gevorgian; Judges Tomka, Abraham, Bennouna, Yusuf, Xue, Bhandari, Robinson, Salam, Iwasawa, Nolte, Charlesworth, Brant; Judge ad hoc Moseneke; AGAINST: Judge Sebutinde; Judge ad hoc Barak;

(3) By sixteen votes to one, The State of Israel shall take all measures within its power to prevent and punish the direct and public incitement to commit genocide in relation to members of the Palestinian group in the Gaza Strip; IN FAVOUR: President Donoghue; Vice-President Gevorgian; Judges Tomka, Abraham, Bennouna, Yusuf, Xue, Bhandari, Robinson, Salam, Iwasawa, Nolte, Charlesworth, Brant; Judges ad hoc Barak, Moseneke; AGAINST: Judge Sebutinde;

(4) By sixteen votes to one, The State of Israel shall take immediate and effective measures to enable the provision of urgently needed basic services and humanitarian assistance to address the adverse conditions of life faced by Palestinians in the Gaza Strip; IN FAVOUR: President Donoghue; Vice-President Gevorgian; Judges Tomka, Abraham, Bennouna, Yusuf, Xue, Bhandari, Robinson, Salam, Iwasawa, Nolte, Charlesworth, Brant; Judges ad hoc Barak, Moseneke; AGAINST: Judge Sebutinde; –

(5) By fifteen votes to two, The State of Israel shall take effective measures to prevent the destruction and ensure the preservation of evidence related to allegations of acts within the scope of Article II and Article III of the Convention on the Prevention and Punishment of the Crime of Genocide against members of the Palestinian group in the Gaza Strip; IN FAVOUR: President Donoghue; Vice-President Gevorgian; Judges Tomka, Abraham, Bennouna, Yusuf, Xue, Bhandari, Robinson, Salam, Iwasawa, Nolte, Charlesworth, Brant; Judge ad hoc Moseneke; AGAINST: Judge Sebutinde; Judge ad hoc Barak;

(6) By fifteen votes to two, The State of Israel shall submit a report to the Court on all measures taken to give effect to this Order within one month as from the date of this Order. IN FAVOUR: President Donoghue; Vice-President Gevorgian; Judges Tomka, Abraham, Bennouna, Yusuf, Xue, Bhandari, Robinson, Salam, Iwasawa, Nolte, Charlesworth, Brant; Judge ad hoc Moseneke; AGAINST: Judge Sebutinde; Judge ad hoc Barak.

Done in English and in French, the English text being authoritative, at the Peace Palace, The Hague, this twenty-sixth day of January, two thousand and twenty-four, in three copies, one of which will be placed in the archives of the Court and the others transmitted to the Government of the Republic of South Africa and the Government of the State of Israel, respectively. (Signed) Joan E. DONOGHUE, President.

  1. https://www.icj-cij.org/sites/default/files/case-related/192/192-20240126-ord-01-00-en.pdf ↩︎

Od Sprawozdawcy sejmowego w styczniu roku 24

uwaga: w ostatnich dwóch dniach oglądałem obrady Sejmu Polskiego. Coś chciałem z tego … hmm, bajzlu(?) zrozumieć. Informuję, że sprawozdanie dziennikarskie było pracą niemożliwą lub ponad moje nadwątlone zdrowie i kondycję nerwową. Więc napisałem to w formie literackiej, a nie dziennikarskiej. Łatwiej mi było, bo to daje licencję i do aforystyki i do przenośni wielkich, omal cywilizacyjnych. Tyle celem wyjaśnienia. Koniec wstępu.

O Polsce raz jeszcze. O tej nowej, lub odrodzonej. O tej poczętej październikiem pamiętnego roku 2023, a faktycznie posiedzeniami Sejmu Walnego na Wiejskiej (a jakże – na Wiejskiej, bo Polska to kraj bogobojnych włościan przecież, więc nie na Miejskiej pełnej rynsztoków) w styczniu 2024. A jakże o Polsce bez jej przymiotu najważniejszego, najwartościowszego pisać? Jakież to przymioty? Naturalnie literatura! Wielka, wieszcząca, krwią i potem oblana (nie tylko potem, przedtem też). Słowem – ojczyźniana. Jak łan zboża i dzięcielina biała.

Wiec jakże, jak nie od tej Wielkiej i Pięknej literatury zacząć sejmowe sprawozdanie cytując najsłodszego pieściciela polskiego słowa, samego Juliana Tuwima w przepięknym poemacie, gdy każe się wpierw całować przez brać własną, żydowską, by w ostatniej części zwrócić się czule do braci słowiańskich, polskich:

Izraelitcy doktorkowie,

Wiednia, żydowskiej Mekki, flance,

Co w Bochni, Stryju i Krakowie

Szerzycie kulturalną francę;

Którzy chlipiecie z „Naje Fraje”

Swą intelektualną zupę,

Mądrale, oczytane faje,

Całujcie mnie wszyscy w dupę.

Item ględziarze i bajdury,

Ciągnący z nieba grubą rentę,

 O, łapiduchy z Jasnej Góry,

Z Góry Kalwarii parchy święte,

I ty, księżuniu, co kutasa

Zawiązanego masz na supeł,

Żeby ci czasem nie pohasał,

Całujcie mnie wszyscy w dupę.

Czas jednak na sale sejmowe, czas na sprawozdanie obrad. Najpierw o atmosferze, o ubiorach i zachowaniach Posłów i Posłanek Najjaśniejszej Rzplitej. Raz jeszcze głos oddam sprawozdawcy sejmowemu, też zresztą Julkowi i Tuwimowi z kwiatami polskimi w butonierce:

Krawacik musną, klapy obciągną

I godnym krokiem z mieszkań – na ziemię,

Taką wiadomą, taką okrągłą.

I oto idą, zapięci szczelnie,

Patrzą na prawo, patrzą na lewo.

A patrząc – widzą wszystko oddzielnie,

Że dom… że Stasiek… że koń… że drzewo…

Jak ciasto biorą gazety w palce

I żują, żują na papkę pulchną,

Aż papierowym wzdęte zakalcem,

Wypchane głowy grubo im puchną.

I znowu mówią, że Ford… że kino…

Że Bóg… że Rosja… radio, sport, wojna…

Warstwami rośnie brednia potworna,

I w dżungli zdarzeń widmami płyną.

Głowę rozdętą i coraz cięższą

Ku wieczorowi ślepo zwieszają.

(oba utwory Julka w wybranych przeze mnie fragmentach)

No tak. Nie wypada wszak tak zupełnie, bez własnej pracy intelektualnej, wysługiwać się tylko wielkim  poetą. Coś od siebie wypada dodać, myśl jakąś, może aforyzm, zwieńczenie oratoryjnego koncertu posłów i posłanek kochanej, patriotycznej Prawicy Polskiej. Szczególnie jedna, wzorem Rejtana niezapomnianego: do szlochu omal mnie nie przywiodła sama Wielka Kępa, czasem Kempą zwana, jeszcze przez innych Tępą. Jak ona broniła innych posłów (dwóch szczególnie) za ich prace i poświęcenie Ojczyźnie! Z jaką perorą płonącą wystąpiła w oku, niczym senator rzymski, w pewnym kroku na Ołtarz poświęcenia wiodła. Co dalej się w tym kroku działo – przyznaję, nie wiem a domyślać się nie śmiem. Osamotnione dwie, wygłodzone biedne niewiasty pokazała za balustradą ustawione. Te żony, a wdowy prawie-już tych posłów dwóch, których okrutny prokurator do lochów ciemnych zamknął. Białogłowy wychudzone, w szarych mundurkach, prosto pewnie z fabryk niemieckich fabrykantów, gdzie dla dzieci wygłodzonych na strawę harowały. O, Matko-Polko, co w Ostrej płaczesz Bramie, zmiłuj się nad nimi!

Słów wprost brakuje mnie, a te co się na papier pchają zbyt może są dosadne, zbyt często w mowie polskiej używane (w każde wkładane prawie zdanie), by nimi moment ten opisać. A serce łka, o …a.

Cóż wobec tych dramatów ludzkich znaczyć mogą mowy o czyichś gdzieś zarobkach? Jakież znaczenie może mieć, że sklepikarka, która jest prezesem jakiejś firmy – miliony w niej zarabia, a dziennikarka zwykła z telewizji setki tysięcy złotych? Że jakiś syn lub znajoma ciotki kogoś dostała pracę, gdzieś w zarządzie spółki wczoraj utworzonej? Jakieś obiadki w Pałacu Namiestnikowskim, u Namiestnika z udziałem sędzin i skazanych? Nic to, betka zwykła. Aż się Pegasus wzniósł na Wiejską i skrzydłem wielkim koło zrobił kierując się na Saską Kępę, która Wielka nie jest.

I wyszło Szydło z worka. Tym innym posłom, tym niecnotom bez serc i dusz – w dupie to jest i już! Im tylko forsa w głowach, nie dramat ludź (specjalnie dwóch ludziów). Ale na szczęście Namiestnik grzmi – liberum veto! Ja i Wielki Mały w dupie mamy wybory kasty waszej i się nie damy.

A tak już było dobrze przecie na tym polskim świecie. Kościelne kasy pełne, zadowolony dobry bóg i jeden ojciec Święty, który ogrzewa mieszczan zabiedzonych w mieście wielkiego Kopernika. Nie, nie ten gdzieś z Rzymu przewrotnego, o którym Wieszcz nasz wielki pisał: Polsko, Twoja zguba w Rzymie!’ – ten  nasz, bohater pieśni narodowej „Rudy, rudy, rudy rydz-yk lepszy niż maślaczek”. I Instytut Pamięci Narodowej zbudowano, by dziatwa miała, gdzie i co pamiętać (i za co), i Świątynię Opatrzności Bożej  prawem Wielkiego Sejmu Czteroletniego i króla Stasia zatwierdzoną w 1791. Tyle lat budowa trwała, nie od razu Warszawę zbudowano – ale idee wielkie nie giną! A wy tylko w tym nowym Sejmie o pieniądzach – gdzie, kto i za ile. Aż serce łka, o …a!