Journey across Canada – Wielka podróż kontynentalna

Journey across Canada – Wielka podróż kontynentalna
Edmundston, New Brunswick

Another big journey. Fitting in as it was, as it allows me to say slowly a goodbye to my country – Canada. Would have been most likely My Country to the very end, but Fates wanted otherwise. I will be eventually going to the country of my childhood and youth.  That is another story though, and a reader who follows my Blog – knows it.

The Story today is Canada, it’s nature and huge expanse. It started by driving from Halifax in Nova Scotia, through New Brunswick, and finally to grand old Montreal. A city built at the mouth of powerful St. Lawrence, surrounded by smaller rivers and water channels. The proper old Montreal was itself an island of land (not a very large one) constricted from all sides by flowing faster or slower water. Hence the grand city is very dense, streets are narrow. It reminds me a bit of an old Paris, an island around Notre Dame, and on the other side closed by the old medieval Royal Seat of Louvre as it was, long before becoming one of the most famous museum and gallery.

From Montreal the highway took me through the capital, Ottawa. It has changed tremendously since I have been here about seven years ago. Not that long ago – but it did. A maze of new skyscrapers.

Pass Ottawa and Petawawa (a city of storied military history) the highway takes us through Ontario’s Cottage Country and numerous small towns and settlements. A glorious Fall colours od forest and Laurential Mountains.

But nature’s through splendor awaits us a bit further, the road will lead us through enormous in size Northern Ontario, alongside the shores of enormous Lake Superior. And a visit to an old Polish settlement of Wawa – in shortened version it simply means ‘Warszawa’ – the capital of Poland. We will finish in the prairies of Manitoba and Saskatchewan.

(in Polish / po polsku)

Gdy ma się dwie ojczyzny, dwa domy rodzinne, odjazdy z jednego z nich z nich bywają trudne, bolesne. Zwłaszcza, gdy oddzielone są olbrzymią przestrzenią oceanów i pasm górskich.

Tym razem wracam do tej pierwszej ojczyzny dzieciństwa i młodości. Za mną zostaje całe dorosłe – długie już – życie w tej drugiej, w Kanadzie. Więc i pożegnalna wielka podróż przez Kanadę. A podróż przez ten wielki kraj, to podróż kontynentalna dosłownie: od jednego oceanu do drugiego; przez pasma wielkich i mniejszych masywów górskich; olbrzymie rzeki, wzdłuż jezior, które łatwo by nazwać bez zbytniej przesady morzami; przez puszcze niekończące się, prerie wielkich łanów pszenicy, kukurydzy. I prerie białe od potasu i odkrywkowych kopalń. Naturalnie nie sposób takiej podróży odbyć w dwa lub trzy dni. Jest wielodniowa, a powinna być wielotygodniowa. Drugi raz taką tu odbywam. Od Halifaksu do Vancouveru.

Zdjęcia załączone obejmują trasę od Halifaksu, przez Nowy Brunszwik, Montreal i Quebec, rejon Ottawy, Północne Ontario, trasę wzdłuż wybrzeży jeziora Superior, założone w XIX wieku przez polskich osadników urocze miasteczko … Wawa. Tak, Wawa od Warszawy. Z Wawy zjazd w dół kręta szosą wśród skał i niekończących się małych jeziorek (słowo ‘małych’ w kontekście Kanady jest właściwe, ale małymi de facto nie są) aż do Kenory. A potem Manitobą i w Sakatchewan – otwarta, płaska niekończąca się preryjna przestrzeń. I wiatrach (częstych) te morza pól wzbijają tumany kurzu i tumany białej soli potasowej. Inny świat.

Montreal

Northern Ontario, Wawa and Lake Superior

Prairies / Prerie