Bogumił Pacak-Gamalski

Porządkując (znowu, niestety) szpargały natknąłem się na kilka ,paluszków pamięci’ (tej komputerowej, nie ręcznej). Różne tam rzeczy były zapisane, niektóre bardzo prywatne więc nie zdradzę. Ale na jednym nic … prócz wiersza niedokończonego kiedyś. Nie pamiętam już kiedy, bo daty na ogół daję po ostatnim wersie, a ten bez ostatniego, jakby w połowie przerwany. Nie starszy niż dekadę, bo pamiętam dlaczego powstał. To zebrałem się i dokończyłem. Jakże by tak sierotkę samą sobie zostawić?
Ewa i Adam w metropolii XXI wieku
ratują Eden
Pan idzie chodnikiem,
taki we mgle, jakby go nie było.
Jakby nie szedł prawie,
a po prostu mijał:
ludzi, życie i świat cały wokół.
Wszedł do sklepu
kupić jabłko.
Tylko jedno?
Spytała zaskoczona ekspedientka.
Jestem sam, wiec co miałbym
zrobić z drugim jabłkiem?– odpowiedział.
Espedientka nie poddawała się:
drugie może pan zanieść do domu.
Ależ proszę Pani, przecież powiedziałem,
że jestem sam.
Tak w domu i tak samo na ulicy
– nie ma mnie dwóch.
Jak Pani widzi, kupno dwóch jabłek
jest pozbawione sensu
i wprowadziłoby zbyt duży
zamęt w moim życiu.
Chodzę na spacer każdego popołudnia
i kupuję jeden owoc w tym sklepie.
Gdybym wracał do domu z jednym
dodatkowym, nie miałbym potrzeby
wyjść na spacer następnego dnia.
Cóż miałbym począć z jednym
dniem ponad ustaloną ich liczbę?
To mogłoby spowodować
przedłużenie dni tygodnia,
i zabrakłoby miesięcy w roku.
Sama Pani widzi, że konsekwencje
jednej – z Pani punktu widzenia –
drobnej zmiany, mogłyby być
nieprzewidywalne, potencjalnie groźne.
Rzeczy są tak ustalone, jak być winny.
Wprowadzanie rewolucyjnych zmian
może być zapowiedzią katastrofy
o skali kosmicznej.
Proszę więc o jedno jabłko.
Na dzisiaj.
Jutro spotkamy się ponownie
i kupię od Pani jedno jabłko,
gdyż nie wydarzy się żaden
kataklizm dzięki mojej
odmowie Pani propozycji.
Do zobaczenia więc.
(B. Pacak-Gamalski)