Crescent Beach, South Surrey

Podróż powrotna

Czarne sosny

w żlebach, na stokach

zwieńczone białymi szczytami.

Znałem wasze imiona,

znałem strumienie, które

z hukiem spływają w dół.

Ostatni raz jechałem tą szosą siedem lat temu. W przeciwną stronę, na drugi brzeg tego kontynentu.

Szukaliśmy portu przyjaznego.

W dolinkach i w zatokach

drugiego oceanu,

gdzie lasy rachityczne,

gleba czerwona,

fale wspaniale muskularne.

Szukaliśmy nowego życia.

Nie znaleźliśmy.

Zgubiliśmy Twoje.

A przecież to tu, nad tym oceanem opartym o potężne, wysokie jedlice Douglasa w wilgotnych puszczach – tu był nasz dom. I tam jadę tą szosą z powrotem. Sam, bez Ciebie. Szukać Twoich śladów.

Górskie mgły, niczym

firanki nieba,

wałęsają się między

koronami drzew,

opadają jak woalki

na skalne ściany.

Zaraz dojadę do Hope. Do Hope, do Nadziei – małego, starego miasteczka, które otwiera bramę do wielkiej doliny rzeki Fraser prowadzącej do Vancouveru.

Spinam ostatnią klamrę naszej epopei. Nagle, właśnie nad tym Hope ukazuje się mała pochodnia słońca. Rozchyliła kotary chmur i uśmiechnęła się do wracającego tułacza. Syna marnotrawnego, czy męża owdowiałego? Wierszoklety, któremu poza słowami nie pozostało już nic.

Jestem w domu bezdomny.

Przyjechałem do nas,

A nas nie ma.

Mimo to jestem,

dotykam naszych drzwi,

patrzę na nasze krajobrazy,

pukam w okna naszych mieszkań.

I nagle, niespodziewanie bierzesz w swoją dłoń moją rękę. Uśmiechasz się. Po prostu zwyczajnie idziemy razem naszymi ulicami trzymając się za ręce. Jak gdyby nic się nie zmieniło, nic się nie stało. Jakby nie było odjazdów i powrotów. Jakbyś żył.

Więc nie wydawało się, nie był to wybryk zmęczonej wyobraźni, splątany kłębek bólu, smutku, majaków. Nie – jesteś ze mną faktycznie. Może nikt inny Cię nie widzi, ale to jest bez znaczenia. Ważne, że my się widzimy, poznajemy.

Pójdziemy naszą ścieżką

przez Stanley Park,

od laguny do mostu.

Ogrody Różane nie

kwitną o tej porze,

ale my je zakwiecimy,

rozlejemy opary słodkich

zapachów różanych

i siądziemy na ławeczce

obok, trzymając się za ręce.

Będziemy. Ja i TY.

Spacer ścieżką pamięci przy naszych domach i mieszkaniach w Surrey, ranny spacer w Sapperton w New West, ścieżkami Stanley Park w Vancouverze.

Leave a comment