Bogumił Pacak-Gamalski
‘List’ dedykowany serdecznemu Przyjacielowi, W.
Mam pisać do ciebie.
Nie, źle mówię –
mam z tobą rozmawiać.
O czym?
O życiu, naturalnie.
Nie, dosyć rozmów o śmierci.
O odchodzeniu,
o wiecznym bólu,
stracie i pustce.
To znamy, przeszliśmy
te drogi w lasach, na skałach,
łąkach i plażach Atlantyku.
Forty Miłości budowane
z kamieni i głazów w dzikich
mierzejach, piaszczystych
łachach pełnych muszli
żywych i martwych.
Oddaliśmy śmierci,
co było jej
i do niej należne.
Ale nie wszystko było jej,
o nie!
Miłość była nasza.
Tylko nasza – ani
życia ani śmierci,
żadnego z żywiołów.
Powiem inaczej – miłość
była naszym własnym żywiołem,
żadnym darem od żadnych bogów.
Może pierwsze zauroczenie,
może skrzyżowanie dróg –
ale nie Dom,
jaki z niej zbudowaliśmy.
Z balkonami, z tarasami
na świat i Kosmos
i na maleńki skrawek,
gdzie kradliśmy pocałunki
i szczęście, które bogom jest obce.
Więc chodź, siądź obok i porozmawiajmy o życiu. O ludziach, o naszych przyjaciołach i bliskich. O wrogach mówić nie będziemy, bo po co tracić czas na zajęcia bezużyteczne?
Obejmiemy ich ramieniem, przytulimy serdecznie. Niech wiedzą, że są ważni, są specjalni, wyjątkowi, niepowtarzalni w swoim pięknie i wartości. Przyjaźń nie musi być romantyczna i erotyczna by była piękna i pełna szczerej miłości do przyjaciela. Ale nie krępuj się im wmawiać uparcie by nie przestawali wierzyć, że jest gdzieś jeszcze – może za rogiem następnej ulicy? – ten, kto im tą drugą też chce podarować, tą z pocałunkiem gorącym, niecierpliwym, jak dłoń wędrująca szlakami zagłębień i wybrzuszeń ciała. Miłość szczera do przyjaciela daje ci prawo mówić o takich intymnościach. Czyż nie pragnąłbyś by był szczęśliwy?
To nie są skomplikowane wywody o psychologii, socjologii interakcji między ludźmi – to rzecz zwykła w rozmowie serc i dusz. Oduczyliśmy się dawać im głos i nasłuchiwać ich głosu w harmiderze zajęć i oczekiwań współczesnego świata pośpiechu.
Złap go za ramię i pociągnij ku jakiejś ławce pod zielonym drzewem w parkowej alejce. Spytaj, co słyszy. Chcąc być miły odpowie pewnie: no tak, słyszę piękne świergotanie ptaków. Powiedz, że ptaszki tak, i owszem. Ale niech posłucha pieśni własnej duszy, muzyki, która w niej gra. To muzyka tęsknoty. Naucz go dróg szukania jej, znajdowania, otwierania ramion i serc na jej widok. I że przyjaźń nigdy nie będzie zazdrosna o czas, który tamta wielka miłość może jej zabrać. To nie będzie strata zaiste! To będzie wielki zysk szczęśliwego przyjaciela, który naturalna kolejnością rzeczy, pełnią swego szczęścia – szczęścia i tobie użyczy. Opromienieje nim własne otoczenie. Bo miłość nigdy nie jest zazdrosna, choć nie ma gwarancji, że będzie trwała. Cóż, młodość i atrakcyjność też mijają z czasem – czyż to jest powód, by młodością wzgardzić lub ją poniżać?
Węc nie pisałem
listu pisanego patykiem
na piasku plaży,
którego fale zanosiły
do głębin oceanu.
Ten czas też
już minął, choć był
bardzo wówczas potrzebny.
Napisałem list
do Przyjaciela
z zielonych wód
starego morza Salish.
O miłości naszej
i miłości, która
czeka niecierpliwie
na niego. Nie wiem
gdzie dokładnie,
nie znam jej adresu.
Ale wiem, że czeka.
Niech popływa,
niech pochodzi
alejkami, uliczkami
i niech ma oczy,
serce i duszę otwarte
na szept miłości
przechodzącej obok.